"Elige de sinos"

Jeśli stworzyłeś coś ciekawego i chcesz się tym podzielić, zamieść swoją pracę w tym dziale.

Moderator: Moderatorzy

Zablokowany

Kto ma częściej pisać?

Kris
7
44%
Bobercik
9
56%
 
Liczba głosów: 16

Awatar użytkownika
Bobercik
SSJ 5
Posty: 2940
Rejestracja: pn lut 13, 2006 7:02 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Bobercik »

Odcinek 14:"Koniec turnieju?”




Minęło kilka godzin od momentu, w którym Bobercik and team opuścili turniej. Wędrowali przez jakiś czas razem jednak z biegiem czasu każdy poszedł w inną stronę. Ucichły ciekawe i śmieszne rozmowy Roberta z Krisem. Pozostała tylko głucha cisza. Bobercik stał po środku wielkiej polany. Dotychczas był pewny siebie, lecz teraz nie wiedział co robić? Patrzył z niedowierzaniem na swój medalion, na którym było napisane:
Informacja
Pierwsza walka w turnieju odbędzie się o godzinie 14.30
01.05. w mieście Antalya.
Przeciwnik: Risa Anterselva.

Robert zadawał sobie te same pytania. Jak wyglądać będzie walka z kobietą? Gdzie jest ta Antalya? I jak do cholery ma ją znaleść skoro dzisiaj jest 01.05 godzina 12.47?!?! "Wszystko bardzo dobrze się układa" - myślał zdenerwowany Bobercik - "Pewnie inni już walczą...".

(.......)

Adrian nie odrywał wzroku od Sesshomaru. Bohater szedł kilka metrów za demonem, ponieważ bał się bliskiego spotkania. Zastanawiał się czy to nieprzypadkiem podstęp żeby odciągnąć Adriana od grupy...a potem go...zgwałcić! Lub jeszcze gorzej!!! Wędrowali już tak kilka godzin, ale i tak żaden nie odezwał się na słowo. Chłopak myślał i myślał aż w końcu przezwyciężył strach i zadał pytanie.
- Pa...panie Sesssss...homaru - odezwał się Adrian a demon spokojnie obrócił się w jego strone - czy...czy daleko jeszzzzcze?
- Hahaha - zaśmiał się głośno Sesshomaru - wiem co Ci chodzi po głowie młody. Obawiasz się, że zaraz Cię zaatakuje czy coś. Nie martw się, dziś jestem najedzony... - w oczach Adriana pojawiły się łzy oznaczające strach. Teraz wiedział, co chodziło po głowie potworowi. Chciał go zjeść! Niespodziewanie jednak Sesshomaru odezwał się przyjaźnie - żartowałem. Nie bój się, demony nie są takie jak myślisz. Oczywiście nie przepadają za ludzmi, ale też ich nie mordują. Naprzykład ja nienawidze słabych, bezwartościowych osób, które uważają się za potężne i chcą rządzić tym światem. Takich najchętniej bym powibijał. Ty jesteś inny. Masz siłę, ogoromną moc a i tak się nie wychylasz z tłumu. Ten "rodzaj" ludzi lubię. Przepraszam, za bardzo się wczułem. Ten rodzaj ludzi akceptuje :twisted: i pozwalam im żyć. Pewnie chcesz dowiedzieć się o mnie wszystkiego, prawda? No cóż, mogę trochę pogadać. W przeciwieństwie do Bobercika w moich żyłach płynie tylko demońska krew. Miałem kochanego ojca i matkę. Pewnej nocy zaatakował nas jednak Zakon Ukresu...nie wiem co się stało z matką, ale ojciec zginął podczas walki. Od tego czasu bardzo się zmieniłem... - Sesshomaru rozciągnął się i głośno ziewnął - wszystko Ci powiedziałem, więc teraz muszę zakończyć Twój żywot. Żart. Hahahaha. Aha i jeszcze jedno. Kraina Horeku jest przeogromnym obszarem. Już dawno na nim jesteśmy. Tylko kłopot w tym jak mamy znaleść swoich przeciwników? - w tym momencie Adrian dostrzegł dwóch facetów siedzących na trawie. Jeden był murzynem o długich, czarnych włosach. Strój miał podobny do Adriana z tą różnicą, że nosił znacznie większy rozmiar. Druga osoba niewiele wzrostem przewyższała bohatera. Na oczach nosiła czarne okulary a z tyłu głowy zwisał warkocz. Owy człowiek zauważył wojowników, wstał i powoli zmierzał w ich kierunku.
- Który z was to Sesshomaru? - powiedział groźnym tonem - myślę, że to jeden z was, bo siedzimy tu od kilku godzin i narazie nie spotkaliśmy żadnego człowieka. Więc który to Sesshomaru? - nastąpiła nerwowa chwila oczekiwana na odpowiedź. Demon patrzył w swój TM, na którym miał także zegarek. - Piętnasta - odezwał się w końcu - to ja jestem Sesshomaru. Możemy już walczyć - wojownik wyciągnął swój wielki miecz i odciął głowe przeciwnikowi. Adrian i murzyn stali jak wryci. Po chwili z głupkowatym uśmiechem odezwał się ten drugi.
- Hihihi - chichotał - fajnie...nie mam zamiaru walczyć z takimi potworami...spadam stąd!
- Widzisz Adrian? Dzięki mnie nie musisz walczyć. Zobaczmy, z kim stoczymy następne pojedynki... - Adrian nie potrafił wydobyć z siebie słowa.

(.......)

Szpaner, Rav i Son Gohan opierali się o mur nieopodal miejscowego baru. Czekali na Wolaka, który bywał w tych okolicach i znał większość osób. Cała czwórka poszukiwała głównej siedziby Zakonu Ukresu. Bohater wyszedł z knajpy. Miał do przekazania reszcie ciekawe rzeczy.
- No to się narobiło. Nikt tutaj nie chce gadać o Zakonie. Pytałem się kilku osób a one w popłochu zmieniały stolik. Nie miałem już nadziei, chciałem wyjść z baru. Na nasze szczęście zauważył mnie mój stary przyjaciel Donovan. Opowiedziałem mu, co porabiam w tych stronach. Posłuchajcie sami - po kilku sekundach drzwi knajpy otworzyły się i stanął w nich niski, starszy pan o poczciwym wyglądzie. Zauważył Wolaka i z uśmiechem na twarzy odezwał się.
- To są Ci przyjaciele? Ciekawe typki...no, ale jeśli tak im ufasz to wszystko opowiem. Zakon Ukresu "zaszczycił" nas swoimi wyznawcami kilka miesięcy temu. Najpierw przyjechał jeden. Chodził po domach i opowiadał jaki to zakon jest wspaniały. Denerwowało to kościół, więc posłali po naszego wielkiego bohatera i najlepszego wojownika - Trekusa. Pewnej nocy po prostu zabił on zakonnika. Okazało się, że to była największa pomyłka w historii miasta. Po zemstę przybyła dwójka ludzi - młoda kobieta o pięknych, jasnych włosach i białej sukni oraz starszy od niej o kilka lat mężczyzna. Na sobie miał czarny płaszcz ze znakiem po środku. Znakiem Ukresu oczywiście. Na głowie zawsze nosił kaptur, który opadał aż do nosa, dlatego nigdy nie widzieliśmy jego całej twarzy. Przybysze zaczęli mordować mieszkańców. Gdy żołnierze miasta znaleźli dziesiątego trupa do akcji wkroczył Trekus. Postanowił walczyć z nieznajomymi...zaatakowała go ta kobieta...i zabiła...biedny Trekus zostawił swojego ojca samego - dopiero wtedy wszyscy domyślili się, że bohater z opowieści był synem przyjaciela Wolaka - ale jego śmierć naprawdę wszystkich zdziwiła. Widziało ją całe miasto a ciała i tak nigdy nie odnaleziono. Może on przeżył? I stał się członkiem Ukresu? Tego nie wiem, ale wiem natomiast to, że po kilku tygodniach zakonnicy Ukresu stanowili połowę naszej ludności. Jeśli ktoś nie chciał służyć kobiecie i jej towarzyszowi umierał...ten bar to jedno z ostatnich miejsc gdzie mogą się spotykać przeciwnicy Zakonu. W mieście mieszka około trzech tysięcy ludzi. Według ostatniego spisu dwa tysiące osiemset to Zakon (2800/3000). Oczywiście próbowaliśmy stawić opór. Nadaremnie...gdy bunt się wznosił ktoś zawsze posyłał po kobietę...a ona robiła porządek. Rozkazała by każdy nazywał ją Panią - na te słowa Wolak strasznie pobladł - nienawidze tej suki nade wszystko. Zabiła mi syna...porwała żonę...teraz moja piękna Juliet zmywa gary w głównej siedzibie Zakonu w tym mieście. Jak dobrze pamiętam chcecie ich zniszczyć? Zaprowadzę Was, ale ostrzegam, choć Pani i jej kompana teraz nie ma w mieście pilnuje go ich potężny żołnierz - Krezurex. Nikt nie ma z nim szans. Ponoć jest jednym z trzech wielkich kapłanów. Pewnie nie wiecie, jaką pozycje ma kapłan w Zakonie? Powiem Wam, przede mną w tym mieście nie ma tajemnic. Na samej górze jest Keynan - bóg, który i tak zapewne nie istnieje. Następnie władzę ma Pani. Tuż za nią stoi Herioz - towarzysz, o którym Wam opowiadałem. Potem trzech wielkich Kapłanów, kapłani zwykli oraz zakonnicy. Istnieje jeszcze specjalny oddział Ninja, wspaniale wyszkoleni wojownicy. Nigdy ich nie widać, ale zawsze są w pobliżu Pani lub Kapłanów. Chodźcie już powoli. W międzyczasie powiem Wam skąd to wszystko wiem. W siedzibie Ukresu mam pięciu szpiegów. Naprawdę silni ludzie. Do tego inteligentni i oddani do końca. Idealni współpracownicy. Dobra koniec tego gadania, zbliżamy się do fortecy. A to kto biegnie? - Donovan zauważył postać wolno biegnącą w ich stronę. Czym bardziej się zbliżała, tym bardziej widać było, że coś z nią nie tak. Trzymała się za brzuch i lekko utykała. Gdy podeszła wystarczająco blisko dało się zauważyć cieknącą krew. Nikt nie spostrzegł momentu, w którym Donovan wyrwał się do przodu i podskoczył do rannego. Ukucnął i położył delikatnie człowieka głową na swoich ramionach. Ten przemówił wolnym i zmęczonym głosem.
- Donovan... - rzekł ospale, wydawało się, że jego śmierć jest bardzo bliska - stała się rzecz straszna. Podsłuchiwaliśmy wszyscy razem rozmowę Krezurex'a z Panią. Niestety wypatrzył nas specjalny oddział Ninja. Dzielnie się broniliśmy, ale oni są silniejsi. Na dokładkę zaatakowali w dziesiątkę. Dwóch na jednego. Najpierw poległ Bori. Shuriken na wylot przeciął mu szyje. Później padł Nase...przecięty na pół mieczem...następnie Woiox, zabity nieznaną mi techniką ninja. Chyba rozumiesz, że sytuacja wyglądała beznadziejnie? Tylko ja i Neriteo na dziesięciu elitarnych ninja. Twój przyjaciel kazał mi uciekać a sam zabił kilku ninja. Na nasze nieszczęście hałasy usłyszał Krezurex...mnie udało się uciec...ale Neriteo...ech. Nieważne, muszę powiedzieć Ci o czymś ważnym póki jeszcze żyję...Ukres...
spotykają się...na obrzeżach miasta...prawie wszyscy...będą wskrzeszać Ke... – na tych słowach chłopak wyzionął ducha.
- Ke...chyba chodziło mu o Keynana – stwierdził Wolak.
- Racja – dodał Donovan – nie mamy z nimi szans, jeśli zaatakują wszyscy razem.
- Potrzebujemy wsparcia – odezwał się Szpaner – Donovan! Jesteś tutejszy. Znasz jakiś
silnych sprzymierzeńców?
- Hmmm... – zastanawiał się przyjaciel Wolaka – w tym mieście nie ma takiej osoby. Jednak jakieś cztery kilometry stąd mieszka pewien samuraj. Słynie on z wielkiej siły. Możemy do niego udać się po pomoc!

(.......)

- Zieeeew – pod drzewem na polance rozciągał się Razz, głośno ziewając – ale ta pierwsza walka była nudna...wogóle się nie zmęczyłem. Ciekawe jak radzą sobie inni...

(......)

- W kolejnej walce turnieju zmierzą się Bart i Treyu! Zaczynajcieeeee!!!!!!
Bart spojrzał w oczy rywalowi. Spostrzegł w nich chęć zabijania, nienawiść. Przez chwilę poczuł strach...jednak on szybko minął. Bart nie był tak silny jak Dragon Fist, ale znał wiele potężnych technik. Taki kurdupel nie mógł mu zrobić krzywdy!
- Poddaj się – Bart usłyszał cichy i nieprzyjazny głos z naprzeciwka – nie masz ze mną szans...
- Hehe – zaśmiał się uczeń Szpanera – śmieszny jesteś, z takiego kurdupla zrobię miazgę.
- Czemu mnie obrażasz – zapytał się Treyu – przecież nic Ci nie zrobiłem...choć z drugiej strony, przecież zaraz zrobię.
- Zamknij twarz!!! – wrzasnął zdenerwowany Bart, podbiegł do Treya i wycelował pocisk prosto w jego głowę. Niestety atak natrafił na przeszkodę. Na jedną z płyt betonowych na ringu. „Heh, potrafi siłą umysłu przenosić rzeczy. Nieźle.”
- Pewnie myślisz, że przenoszę rzeczy siłą woli, prawda? Niestety muszę Cię zmartwić, to nie to. Widzisz istnieje coś takiego jak siedem punktów żywiołu. Każdy z nich jest umieszczony w innym punkcie ciała. Jak już wspomniałem jest ich siedem: punkt ognia, wody, powietrza, piasku, lodu, elektryczności oraz punkt ciała naturalnego. Zaraz wytłumaczę o co w nim chodzi, jednak najpierw opowiem, po co są te punkty. Gdy skoncentrujesz się maksymalnie możesz zaglądnąć we własne wnętrze. To trudna sztuka, ale bardzo przydatna. Dzięki niej możesz odnaleźć punkty. Następnie musisz całą swoją energię, Ki oraz chakre, przenieść właśnie na jego. Tracisz wtedy przytomność i moc...jesteś bezbronny. Efekty widać dopiero po kilku dniach, nawet tygodniach. Ja za pierwszym razem odkryłem punkt piasku. I teraz...umiem kontrolować ten żywioł!!! – Bart po tych słowach śmiertelnie się zląkł – pewnie myślisz ile potrafię kontrolować? Przekonajmy się! – Treyu podniósł lewą rękę. W tym momencie niebo zachmurzyło się a ogromny piorun uderzył prosto w Barta. Przeciwnik wykorzystał to i jednym kopnięciem przeniósł rywala poza ring.
- Zwycięża Treyu!!! – wrzasnął sędzia – teraz walczyć będzie pp3088 oraz Arti!

(......)

Dwaj bohaterowie zapuszczali się coraz głębiej w las. Sesshomaru nie odzywał się od wygranej walki. Adrian zauważył, że cos go wyraźnie gnębiło. Chłopak postanowił zadać pytanie.
- Sesshomaru, co Ci jest? Czemu milczysz?
- .... – demon milczał przez kilka minut aż w końcu odpowiedział – zawsze w tym turnieju po wygranej walce nie czekałeś tak długo na informacje o kolejnym rywalu...coś tu nie gra...to chyba robota Ukresu...
- Nie rozśmieszaj mnie – wojownicy usłyszeli zimny głos, dobiegający zza drzew – Ukres jest za słaby na takie rzeczy. Chyba dobrze o tym wiesz, co Sessho?
- To Ty... – Adrian pierwszy raz zobaczył na twarzy demona przeogromny strach – czego tu szukacie?!?! Gadaj!
- Nie ukrywaj strachu Sessho – głos stawał się coraz głośniejszy – zdziwiłeś mnie. Myślałem, że taki wojownik jak Ty od razu odkryje nasz podstęp...
- Sesshomaru! – krzyknął Adrian, oczekując na wyjaśnienia – co to za kolo?
- Nie wydzieraj się tak, zaraz wszystkiego się dowiesz. Głos, który słyszymy, należy do jednego z najlepszych wojowników świata. Nawet ja miałbym z nim małe szanse. Ech...zaczęło się, gdy kilka lat temu spotkałem człowieka o imieniu Titanic. Zaatakował mnie, sam nie wiem z jakiego powodu. Na początku myślałem, że chodzi o moje pochodzenie. Że to kolejny morderca demonów. Stoczyłem z nim ciężką walkę, która zakończyła się moim zwycięstwem i śmiercią Titanica. Wtedy pojawił się on – demon wskazał na miejsce z którego wydobywał się głos – oznajmił że właśnie zabiłem jednego z pięciu najsilniejszych wojowników na tej planecie. Należał on do grupy Jaiionei. Przywódca organizacji jest nieznany, ale znany jest ich cel. Chcą być najsilniejsi! W ich szeregi wchodzi pięciu ludzi. Ja zabiłem jednego z nich, więc zaproponowano mi zajęcie jego miejsca. Nie zgodziłem się i tak stałem się ich największym wrogiem.
- Otóż to – odezwał się znowu „głos” – ten turniej, jak i inne, są tylko przykrywką by znaleść kogoś na miejsce Titanica. No i poznać Twoją moc Sessho. Chyba właśnie kogoś takiego znalazłem. Więc żegnam. Pa – w momencie kiedy „głos” wypowiedział ostatnie słowo, zawiał wiatr. Chwilę później Sesshomaru oznajmił, że:
- Nie wyczuwam już jego obecności...zostaliśmy sami...
- A co z turniejem? – spytał Adrian.
- Turnieju już nie ma – oznajmił demon i zniszczył swój medalion

(.......)

Wolak, Szpaner, Rav, Son Gohan i Donovan stali przed niewielkim dojo w mieście Kioto.
- To tutaj! – krzyknął ten ostatni i zapukał do drzwi. Otworzył je średniego wzrostu człowiek, o długich, rudych włosach. Zdziwił się na widok nieznajomych i wydusił z siebie jedno słowo:
- Otto?
Obrazek
Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Post autor: Acer »

fajny odcinek, ciekawy, ogólnie dobra robota xD <git>
Ja (1-09-2008 12:44)
kolumb wszedł na twoją starą i myślał że to ameryka
Pepek (1-09-2008 12:46)
A po Twojej doszedl do Indii i Antarktydy
Awatar użytkownika
Treyu
SSJ 2
Posty: 103
Rejestracja: pt sty 26, 2007 6:51 pm

Post autor: Treyu »

aaaaaaaaaale potęga :D:D:D:D kocham tą postać!!!!!!! Dzięki BOB - coś tam wspominałeś, ale aż czegoś takiego się nie spodziewałem :D
Obrazek
Awatar użytkownika
adrian
SSJ 5
Posty: 539
Rejestracja: pt gru 16, 2005 7:30 pm
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: adrian »

Bardzo dobry i ciekawy odcinek

OCENA: 9/10
Awatar użytkownika
AnimKing
SSJ 5
Posty: 685
Rejestracja: czw lis 23, 2006 12:07 pm
Lokalizacja: z domu

Post autor: AnimKing »

Baardzo Dobry Odcinek ;) Moja Ocena To:9+/10
Awatar użytkownika
Kris
Avanger
Posty: 2254
Rejestracja: wt lis 22, 2005 11:33 pm
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kris »

No fajny odcinek xD. Teraz tylko zastanawiam się czemu go wcześniej nie widziałem :D ?. Dobra mniejsza, z pewnością znowu ty będziesz pisał. Bo wjechałeś na taki moment, że .... xD. Reszta na gg xD.
Obrazek

Obrazek
1. Kris ma ZAWSZE racje
2. PP3088 ma prawie zawsze racje
3. : >
Awatar użytkownika
Bobercik
SSJ 5
Posty: 2940
Rejestracja: pn lut 13, 2006 7:02 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Bobercik »

Co do fan ficka. W kolejnych odcinkach mamy zamiar (ja mam zamiar, Kris się o tym właśnie dowie xD) uśmiercić kilka postaci. Jest ich za dużo xD Poza tym trzeba coś zrobić z odcinkiem zapieczętowania Kris'a który wypadł watalnie xD Mam nawet pomysł.

Dzięki za pozytywne opinie. Bobercikowi też się odcinek bardzo podoba XD
Obrazek
Awatar użytkownika
razz
Zasłużony
Posty: 269
Rejestracja: pt gru 29, 2006 12:09 am
Kontakt:

Post autor: razz »

Dopiero zauważyłem, że wyszedł nowy odcinek. Ogólnie jest niezły, ale trochę zbyt mało walki, a za dużo pogaduszek... ktoś użyje jakiejś techniki i opowiada o niej dogłębnie, panowie, nie tędy droga. Za te opisy można by dać emocjonujące sceny walki, albo chociaż dać opis przeciwników.
Awatar użytkownika
Rocky18
USSJ
Posty: 75
Rejestracja: czw kwie 05, 2007 9:56 pm
Lokalizacja: Dąbrowa Tarnowska

Post autor: Rocky18 »

No Bobercik nie wiem czemu ale towje prace mi sie podobaja pewnie dlatego że sa swietnie wykonane .Oby tak dalej !!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zablokowany