Śmierć.

Sprawy na zupełnie inne tematy - nie pasujące do żadnych powyższych kategorii.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
krova
SSJ 5
Posty: 1746
Rejestracja: pn sie 14, 2006 11:38 am
Lokalizacja: szczytno

Post autor: krova »

Pitti pisze:Nie zauwazylem zeby naskoczyl na Gracka.
A ja tak, tutaj:
Ta, z tego co wiem to Ty zawsze lubiłeś być w centrum zainteresowania, nawet w obliczu śmierci Ci na tym zależy, how pitiful ;]
;3
Obrazek

-Jest jakaś miara szczęścia?
-Tak, promile.

Obrazek
Awatar użytkownika
Nervan
SSJ 2
Posty: 110
Rejestracja: czw sie 14, 2008 11:17 am
Lokalizacja: t3h 1n73rn37 l337z0r

Post autor: Nervan »

krova pisze:
Pitti pisze:Nie zauwazylem zeby naskoczyl na Gracka.
A ja tak, tutaj:
Ta, z tego co wiem to Ty zawsze lubiłeś być w centrum zainteresowania, nawet w obliczu śmierci Ci na tym zależy, how pitiful ;]
;3
To było czyste podsumowanie egzystencji Gracka siedemnaście, którego i tak lubię XD Więc kochana krufcio, przepraszam że zraniłem Twoje uczucia jeśli chodzi o osobę pana G.
Obrazek
Bliz
SSJ 5
Posty: 858
Rejestracja: śr gru 01, 2004 8:46 am
Lokalizacja: Nowa Sól-FNW

Post autor: Bliz »

Do tej pory mowilem sobie, ze jestem gotowy na smierc (bo tego tez uczy mnie wiara, ze to lepszy swiat i w to wierze), ale z drugiej strony nie chce stracic tego co najcenniejsze tu na dole czym jest milosc i przyjazn. Ehhhh... słaba moja wiara. Trzeba sie wziasc w garsc i uwierzyc,ze tam bedzie lepiej i tylo :)
P.S. Nie krytykujcie ok? Plax
Awatar użytkownika
Rav
;)
Posty: 1007
Rejestracja: pn lis 29, 2004 7:11 pm
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Śmierć.

Post autor: Rav »

Barni pisze:Śmierci towarzyszą różne uczucia, jednak najczęściej jest to strach, smutek, przygnębienie i rozpacz. Jakie jest wasze nastawienie do śmierci? Czujecie przed nią lęk?
Na pewno nie chciałbym śmierci bliskich. Ani nawet dalekich.

Ale co do mojej własnej śmierci...?
Strach? Nie. Choć kiedyś się bałem tego, co może mnie czekać po śmierci. To było jednak przed moim nawróceniem.
Smutek? Przygnębienie? Rozpacz? Był taki czas w moim życiu (parę miesięcy), kiedy wręcz marzyłem o śmierci.
Stopniowo, w miarę jak moje życie stawało się coraz bardziej znośne, coraz mniej marzyłem o śmierci, ale wciąż byłem gotów ją przyjąć z otwartymi ramionami. Jako koniec trudów. Gdy stało się już wystarczająco znośne, a nawet zaczęło robić się pozytywne, przestałem myśleć o tym, że fajnie byłoby już to zakończyć. Nawet zdarzył mi się taki krótki stan, w którym stwierdziłem, że szkoda byłoby już teraz umierać, skoro jeszcze tyle fajnych rzeczy mogę zrobić.
Aktualnie o swojej śmierci myślę raczej pozytywnie - koniec problemów, zmartwień, ciężaru odpowiedzialności.
Czy jestem na nią gotów? Myślę, że można być na nią przygotowanym dużo, dużo lepiej. Ale mimo to, czuję, że jestem względnie gotów.

Prawdę mówiąc, aktualnie trochę dziwi mnie smutek na myśl o swojej własnej śmierci, bo:

- Dla niewierzących: jest to koniec wszystkiego, także świadomości - skoro znika świadomość, to nie ma też smutku po śmierci, cierpienia i niczego - tylko się cieszyć
- Dla wierzących: nowy, lepszy świat, jeśli, hmm...tak to ujmę, żeby się nie rozwodzić: spełnia się odpowiednie warunki.
Jeśli ich się nie spełnia, to nie smutek, lecz raczej strach (notabene najlepsze co można w soim życiu w takiej sytuacji zrobić, to czym prędzej sprawić, aby przyczyna strachu zniknęła i można nawet matematycznie udowodnić, że jest to najlepsze, co można zrobić).

Gdzie więc miejsce na smutek? Przygnębienie? Rozpacz?

Jeśli chodzi o śmierć bliskich - jak najbardziej, ale jeśli chodzi o własną śmierć? Co jest smutnego we własnej śmierci?

Zwłaszcza ludzie, dla których cierpienie jest nieodłącznym elementem życia...zwłaszcza Ci, którzy nie potrafią żyć z tym cierpieniem - czyż nie przyjęliby śmierci z otwartymi ramionami? Może nie każdy, ale ja tak miałem.
...::: Keep Calm & Follow your Joy :::...
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

Co jest smutnego we własnej śmierci? No cóż, skoro po śmierci nie ma niczego, jest koniec bytu (przyjmując, że przez całe życie nie będzie dane mi się nawrócić), to chyba nie ma nic dziwnego w tym, że chciałbym jeszcze trochę poczuć, że jestem? Jeżeli pokochałem swoje życie, a jeżeli nie życie, to chociaż jakieś elementy tego życia? Czy nie jest normalne, że nie chcę się z tym rozstawać, na rzecz nicości? To jest właśnie smutne, że będę musiał pożegnać się z tym co znam, co mam, o czym marzę i w ogóle. Smutne jest samo to, że umrę.
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Rav
;)
Posty: 1007
Rejestracja: pn lis 29, 2004 7:11 pm
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: Rav »

Barni pisze:Co jest smutnego we własnej śmierci? No cóż, skoro po śmierci nie ma niczego, jest koniec bytu (przyjmując, że przez całe życie nie będzie dane mi się nawrócić), to chyba nie ma nic dziwnego w tym, że chciałbym jeszcze trochę poczuć, że jestem? Jeżeli pokochałem swoje życie, a jeżeli nie życie, to chociaż jakieś elementy tego życia? Czy nie jest normalne, że nie chcę się z tym rozstawać, na rzecz nicości? To jest właśnie smutne, że będę musiał pożegnać się z tym co znam, co mam, o czym marzę i w ogóle. Smutne jest samo to, że umrę.
Jeśli jesteś wierzący:

W bardzo dużym uproszczeniu: To nie jest tak, że po śmierci jest fajnie albo nie ma niczego. Jest fajnie albo jest niefajnie. Ta niefajność moim zdaniem powinna raczej wywołać strach, a nie smutek.

Jeśli jesteś niewierzący i wierzysz, że po śmierci nie ma nic:

Zauważ, że w tym samym momencie, w którym "pożegnasz się z tym co znasz, itp" zniknie Twoja świadomość. Nie zdążysz (!) więc nawet ani przez ułamek sekundy odczuć tej straty!


Aha, oczywiście w swoich wypowiedziach używam słowa "wierzący" w odniesieniu do religii chrześcijańskiej. Pomijam tutaj wiary w inne religie, w reinkarnację, itp.
...::: Keep Calm & Follow your Joy :::...
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

No dobra, póki co nie wierzę, więc zatrzymajmy się przy niewierzącym. Śmierć może nie będzie mnie smucić w tym momencie, kiedy już nadejdzie - no okej, tutaj masz rację i się z tym zgadzam. Świadomość znika, nawet nie będę wiedział, że umarłem, bo nie będę miał sobie kiedy tego uświadomić. Smutno mi jest natomiast za życia, kiedy myślę o śmierci, która kiedyś tam przyjdzie. Nie w samym momencie umierania, tylko teraz na przykład, jakbym zaczął rozmyślać o tym, że stracę wszystko, że mnie nie będzie, byłoby to smutne. Straszne może też, ale na pewno smutne.

O to mi Ravie chodzi. O to, że teraz, mając śmierć tylko w (mam nadzieję) dalekiej perspektywie. Nie o sam moment umierania. Wtedy może smutku nie ma, znaczy, chyba na pewno go nie ma. Ale teraz? Jest.
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Rav
;)
Posty: 1007
Rejestracja: pn lis 29, 2004 7:11 pm
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Post autor: Rav »

Ok, rozumiem - ale to swoją drogą jest moim zdaniem dziwne - teraz to masz, a ponieważ nawet nie zdasz sobie sprawy ze straty, to znaczy, że będziesz miał to podczas całego swojego świadomego istnienia. Czyli dla Ciebie to tak jak miałbyś to "zawsze"...gdyby nagle, teraz, podczas czytania tego posta, w ułamku mikrosekundy zniknął cały wszechświat, nie byłoby też Ciebie, nie miałbyś kiedy zdać sobie z tego wszystkiego sprawy. Mógłbyś równie dobrze do tego czasu żyć ze świadomością, że to nie zniknie, że tego wszystkiego nie stracisz, a niczego by to w praktyce nie zmieniło.

Nie wiem jak to lepiej wyjaśnić...Rozumiem i wiem, że wiele osób tak ma, tylko, że nie widzę w tym logiki.
...::: Keep Calm & Follow your Joy :::...
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

No tak, ale nie żyję z taką świadomością. Powiedzieli mi, doświadczyłem i w różne inne sposoby miałem styczność ze śmiercią i wiem z czym to się wiąże - a wiąże się ze stratą. Gdybym umarł nagle, to pewnie nawet by mi smutno nie było. Myślę, że największy smutek miałby miejsce wtedy, gdybym na przykład umierał dość długo, albo i krótko, ale na jakiś czas przed tą śmiercią miał już świadomość, że za parę dni, czy tygodni umrę.
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Decharius
Silniejszy Saiya-jin
Posty: 14
Rejestracja: sob gru 27, 2008 3:15 pm

Post autor: Decharius »

Śmierć.. bardzo interesujący temat. Czy mnie przeraża? To zależy.. myśl o tym, że mógłbym umrzeć przedwcześnie nie wydaję się wesoła. Śmierć bliskich? Nie wiarygodny smutek, jak zawsze.. Pewnie jak każdy mam nadzieję że umrę szybko i bezboleśnie jako staruszek. Co do zmiany planszy.. Owszem, jestem wierzący i wierzę w Niebo, Czyściec i Piekło. Jednak nieba nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Będziemy tam żyć wiecznie, jeśli się tam dostaniemy.. ale czy wtedy będziemy skazani na wieczną nudę? To dość przygnębiający scenariusz. Co do własnej śmierci.. wydaje mi się, że jeśli wiemy, że umieramy czujemy ten niewyobrażalny smutek ale i nadzieję. Zostawiamy swych przyjaciół, rodzinę, miłość na Ziemi, możemy się już nigdy z nimi nie spotkać. Co do opcji nie wierzącej to jeśli Bóg nie istnieje to się nieźle zirytuje ^^ No ale cóż, myślę, że jeśli po śmierci nie ma nic.. no to nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Jak to nic? Nagle koniec świadomości? Smutne.. Gdzie tam smutne, nie będę miał świadomości. Chyba jednak wolę trzymać się wersji dla wierzących.
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

Muszę zapytać - wierzysz ze strachu?
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Decharius
Silniejszy Saiya-jin
Posty: 14
Rejestracja: sob gru 27, 2008 3:15 pm

Post autor: Decharius »

Nie, absolutnie. Wierzę, bo wydaje mi się to słuszne ;d Znaczy te wartości wpajane mi były od kołyski, więc dlatego. Teraz mam już świadomość tego co robię, ale także wierzę, bo wydaje mi się to prawdziwe.
Awatar użytkownika
Pitti
SSJ 5
Posty: 2676
Rejestracja: wt kwie 24, 2007 11:05 am

Post autor: Pitti »

A może jednak w momencie śmierci nie tracisz świadomości. Patrzysz na swoje ręce są takie jak zawsze, patrzysz przed siebie widzisz swoje ciało, i co wtedy? Nie potrafie odpowiedzieć precyzyjnie na to pytanie. Tak stracić nagle wszystko, hmm śmierć jest bardzo dziwna. Ostatnio mam podobne rozkminy jak Barni, a nawet wczoraj udało mi się o tym podyskutować z kuzynem. Własnej śmierci boję się, ale mniej niż śmierci bliskich, nawet nie chce o tym myśleć... Im więcej przyjaciół masz tym bardziej cierpisz, gdy następuję śmierć, bo będzie tych śmierci więcej. Nie podoba mi się to.

Rav pisał coś wcześniej o niebie i piekle jako stanie emocjonalnym jeżeli dobrze pamiętam. Śmierć jest dla mnie tak zagadkowa, jestem ciekaw co jest po śmierci, co sie stanie jak to będzie. I jak to jest, że jestem teraz i co nagle znikne? Nicość mnie przeraża. Mam to życie i chce je przeżyć.
Bardzo mnie zastanawia np. to że każdy jest inny, i w ogóle jak to jest, że ja to ja, a Ty to Ty ;/ (...). Bardzo chciałbym żeby ktoś potrafił odpowiedzieć na setki pytań przelatujących mi przez myśli i choć wiem, że tutaj nie mam na to szans to i tak to napisze
Obrazek

I'll become The King of Pirates!
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

Pozostaje mieć nadzieję, że po śmierci wszystko nam się rozjaśni. Czy to dzięki Bogowi, czy świadomość zanim nas opuści, to tak się wzbogaci, że będziemy wiedzieli. Kurde, Pitti, przez ciebie mnie też na kminienie wzięło. =='
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Gohan-san
SSJ 2
Posty: 107
Rejestracja: pn paź 20, 2008 9:13 pm

Post autor: Gohan-san »

Jako chrześcijanin nie powinienem się bać śmierci, ponieważ właśnie po niej czeka mnie lepsze wieczne życie. Mimo że jestem ministrantem nie do końca wierzę że będziemy żyć wiecznie; no bo co tam tyle byśmy robili. Bardziej realna wydaje mi się reinkarnacja...
Przeczytajcie to sobie: http://www.life-after-life.paranormaliu ... .php?id=13
Obrazek
ODPOWIEDZ