[FanFick] Saiyan Power Forces

Jeśli stworzyłeś coś ciekawego i chcesz się tym podzielić, zamieść swoją pracę w tym dziale.

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ

Czy podoba Ci się Mój FanFick?

Tak, cały jest fajny!
23
66%
Poszczególne odcinki(odpowiedź w poście)
1
3%
Nie, coś Mnie wogóle do niego nie ciągnie...
0
Brak głosów
Nie czytałem
8
23%
Jest beznadziejnie beznadziejny! Po co wogóle go piszesz!?!
3
9%
 
Liczba głosów: 35

Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

[FanFick] Saiyan Power Forces

Post autor: Dae »

Od zaraz zaczynam pisać fanfick, tak więc prosze o zgłoszenia. Składać je można TYLKO przez PW( z dopiskiem "FanFick" w temacie) lub gg(nr. 1346813 - pisać nawet jak nie jestem dostępny!!).

Należy wysłać zgłoszenie w formie poniżej zamieszczonego szablonu:
Szablon zgłoszeniowy pisze: :arrow: Nick: XXX
:arrow: Wiek: XXX
:arrow: Wygląd:
- XXX włosy
- XXX oczy
- XXX wzrost
:arrow: Znaki szczególne:
- XXX
- XXX
:arrow: Charakter: X Y(gdzie X, to: Praworządny, Neutralny, Chaotyczny; gdzie Y, to: Dobry, Neutralny, Zły)

:arrow: Techniki:
:idea: Początkowe(nie za silne! Jak uznam, że za silne to usuwam bez ostrzeżenia i przydzielam własne!):
- XXX
- XXX
:idea: Wyuczone w trakcie"
- XXX
- XXX
:idea: Transformacje(należy napisać szegółowe warunki transformacji itd.):
- XXX
- XXX

:!: Dodatkowe informacje:
:arrow: Ulubione powiedzonka:
- XXX
- XXX
:arrow: Najczęściej używane techniki:
- XXX
- XXX
:arrow: Biografia(Obowiązkowo! Musze wiedzieć skąd są wasze postacie, ale jednocześnie jak ktoś poda za głupią lub zbyt dobrą dla siebie, to ją dowolnie zmienie - bez ostrzeżenia):
- XXXXXXXXXXXXX
Teraz moge wyjaśnić dlaczego trzeba podać aż tyle informacji:
- Ten fanfick będzie robiony BARDZO szegółowo
- Więcej informacji wykluczy ewentualne niezadowolenia uczestników
- Podanie nicku nie znanego na forum usunie możliwość rozpoznania przez inne osoby.
- Powiedzonka mogą urozmaicić rozmowy

Dobra, więc na tym kończe. Moja postać nie będzie najsilniejsza, ale też nie najsłabsza.

BTW. Prosze się nie obrażać jeżeli ktoś będzie zajmować jakieś mniej ważne miejsce w FanFicku. Muszą być postacie drugoplanowe, by istaniały pierwszoplanowe.

BTW 2. Jak ktoś będzie mi w tym temacie zostawiać zgłoszenia to... Usuwam albo zedytuje w ciekawy sposób :twisted:

EDIT

Zapomniałem wspomnieć: Potrzebuje bohatera pierwszo-planowego. Zgłoszenia wysyłać na PW oczywiście ^^

Dlaczego warto być bohaterem pierwszoplanowym?
- Historia na początku kręci się głównie wokół tej postaci
- Zostanie jako pierwsza przedstwiona w FanFicku
- Będzie w miare silna jak na początek

BTW. Nie pytajcie dlaczego moja postać nie będzie pierwszo planowa - mówie od razu - nie lubie mieć głównej roli. Moja postać będzie też ważna, ale to w późniejszycz częściach FF(wtedy każda postać będzie ważna)

Dobra, to czekam na zgłoszenia(jedno już/dopiero mam). Jeżeli nikt się nie zgłosi na bohatera pierwszoplanowego, to sam sobie go wybiore XD

BTW 2. Bohater pierwszoplanowy będzie miał wymyśloną przeze mnie biografie, chyba, że będzie o coś nalegał, to się zastanowie.

EDIT 2

BTW. Zapomniałem wspomnieć(no ja nie wiem, jakoś o wsyzstkim zapominam!): Fanfick który robie może być połączeniem wielu anime(Dragon Ball, Naruto, Pokemon, Inu Yasha, Final Fantasy, Ragnarok The Animation), tak więc nie dziwić się jeżeli ktoś dostanie przydział nowych ataków nigdy wcześniej nikomu nie znanych ^^ No i przeciwnicy będą różni ^^
Ostatnio zmieniony czw lip 27, 2006 8:00 am przez Dae, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Tak więc zaczynam pisanie mojego fanficka. Narazie jest niewiele osób, ale cóż, na to się nie da rady. Tak więc pierwszy odcinek można znaleźć poniżej.

BTW. Sorry, za doublepost, ale nikt by innaczej nie zobaczył, że coś napisałem

Wiele lat temu, gdy wszystko było zakryte szatą mroku - niekończącym się płaszczem ciemności, gdzie nie było ani krzty dobra pojawiło się światło... Światło, które w ciągu kilku sekund przebiło się przez cały mrok i napełniło go gamą przeróżnych kolorów...
Ale to nie koniec. Sługi mroku zdołały się schronić przed niespodziewanym atakiem - zmieniły swą postać przybierając najróżniejsze formy i uodporniając się na światłość, ale czy napewno?
Ulegli też kompletnym zmianom psychiki - stali się lepsi: mądrzejsi, ładniejsi, bardziej czuli... To był początek wielu ras, takich jak Saiyanie, czy Ludzie... Ale jednak, trzeba pamiętać: to wciąż zło, tylko pod inną szatą...

Rozdział I - Introduction

Na planecie Vegeta miały przyjść bliźniaki... Chłopcy, którzy nieodwołalnie zostaną wmieszani w walke o przetrwanie wszystkich ras... Ale jeszcze nikt o tym nie wiedział, zwiastunem było tylko pojawienie się w chwili urodzenia się pierwszego z nich nowej gwiazdy... Gwiazdy z daleka, tak naprawde był to statek, którym podróżowały istoty znacznie potężniejsze, lepiej rozwinięte i bardziej okrutne...
Pierwsze narodzone dziecko dostało imie Daegurth, imie które swym znaczeniem zapowiadało przyszłą zagłade... Imie znaczące "cień śmierci"... Drugie zaś dziecko miało problemy z wyjściem na świat i to właśnie po jego urodzeniu i nadaniu mu imienia Bart matka chłopców umarła wydając ostatni - najgłośniejszy grzyk.
To zdarzenie było później obiektem wielu kłutni. Ojciec dzieci całyczas obwiniał Barta o śmierć kochanej matki, a w głębi serca go za to nienawidził...
Rodzina w której żyli Bart i Daegurth nie należała do znaczących się i bogatych - była na średnim poziomie życia. Stary ojciec chłopców, weteran wojenny, nie mógł już brać udziału w walkach, które dla rasy Saiyanów były bardzo ważne. Jednak w latach swej młodości brał udział w wielu bitwach, przez co dziś mógł żyć bez konieczności kolejnej walk.
Chłopcy jak wszyscy mali Saiyanie kochali walki, a że było ich akurat dwóch, to często prowadzili spearringi(czyt. Walki między sobą), w których najczęściej wygrywał Daegurth... Chłopak, który nie wiele mówił, a wiele słuchał... Młody wojownik, który miał na sobie dziwny znak na prawym ramieniu... I co najdziwniejsze - jak dotąd Saiyanie mieli tylko czarne włosy, a włosy Daegurtha było czerwono-rude, zaś Barta miały kolor ciemny blond.
W walkach młodzieńców Bart szybko starał się dorównać bratu, a wkrótce przewyższył go siłą, ale czy to prawda, czy Daegurth poprostu nie chciał walczyć zostało na zawsze tajemnicą...
W wieku 6 lat Daegurth został wysłany na pierwszą misje. Bart nie chciał mu pozwolić odejść, jakby wiedział, że długo nie będzie wracał. Jednak nie został on wybrany na tą misje bez powodu: ojciec chłopców już dawno zobaczył, że jego syn Daegurth posiada wysokie umiejętności bojowe: potrafi szybko oceniać sytuacje, wymyślać strategie i zawsze jak dotąd wychodził cało ze wszystkich sytuacji. Jednak to było dla niego coś nowego - nie wiedział co spotka, kogo spotka i gdzie spotka. Nikt nawet mu nie wyjaśniał gdzie leci - dziecko i tak raczej tego nie zrozumie, jednak jemu by się to udało ze względu na jego wysoką inteligencje.
Tak więc przed odlotem Daegurth odszedł od kapsuły, podszedł do brata i mimo tego, że nie lubiał uśmiechnął się. Chwycił go ręką za ramie i powiedział: "Jak tu wróce, to mam nadzieje, że będziesz znacznie silniejszy i mądrzejszy". Przez jego głowe przesunęła się też najgorsza myśl "o ile wróce", co na krótką chwile usunęło uśmiech z jego twarzy. Po chwili musiał ruszać - jego celem była planeta o nazwie Ziemia...
Bartowi słowa brata utknęły w głowie, wziął więc się zatem do intensywnego treningu. W ten sposób po pięciu latach, 11-o letni Bart opóścił dom w poszukiwaniu doświadczenia i osób chętnych do walki. Na początku nikt nie chciał się z nim mierzyć - wkońcu dla wielu był marnym jedynastolatkiem, jednak po pewnym incydencie zaczęsto się z nim liczyć, a niektórzy zaczęli się nawet bać.
Pewnego dnia Bart jak zwykle chciał znaleźć kogoś z kim może zawalczyć, jednak nikt nie chciał. W ten sposób napisał na wielkiej kartce: "Kto ze mną wygra w walce dostanie 200Z". Tak więc miejscowy osiłek na widok łatwego łupu poszedł i zaproponował walke.
Bart był podniecony - to jego pierwsza prawdziwa walka. Na jego twarzy widać było wyraźny, aczkolwien szyderczy uśmiech. Ustawił się w pozycji bojowej i zaczął sobie przypominać błędy jakie popełniał w walce z bratem, gdy jeszcze był na tej planecie, by nie opełnić ich ponownie. Po chwili zobaczył, że osiłek ruczył na niego i odskoczył w bok. Jego przeciwnik zdziwiony szybkim unikiem natychmiast wziął się do następnego ataku, w tym celu ruszył na Barta z pełną prędkością biegnąc. Bart wyprostował się, uśmiechnął i zaczął szacować swoje szanse. Po chwili powiedział: "Morda nie szklana, więc nie pęknie... Ale trzeba się pozbyć ochydnego kruszcu!" i ustawił się spowrotem w pozycji bojowej, tym razem troche innej. Obie ręce miał nisko, blisko siebie, zaś prawą noge lekko wychyloną do tyłu. W tej pozycji mógł wykonać wiele manewrów i wykonał jeden z najtrudniejszych. Widząc, że przeciwnik jest tuż przed nim i szykuje się do ataku udawał, że zaatakuje pierwszy od góry zmuszając osiłka do obrony. Jednak nie zaatakował, a szybko przemknął pod osiłkiem i jednym potężnym atakiem w kark powalił osiłka na ziemie. "Niezadzieraj więcej z masterem" powiedział i poszedł z uśmiechem na twarzy by troche odpocząć.
Od tego momentu bardzo wiele o nim mówiono. Wciąż dziwiono się, że takie małe dziecko potrafiło pokonać potężnego wojownika. Od teraz Bart mógł spokojnie liczyć na walke, gdyż wiele osób chciało sprawdzić jego siły.
W wieku 14 lat Bart był już na tyle silny, by walczyć z elitarnymi wojskami lub armią królewską. Tak więc pewnego dnia pewny siebie zaproponował walke jednemu z elitarnych żołnierzy. Nazywał się Ither.
- Może zawalczysz ze mną żołnierzu - powiedział Bart - napewno słyszałeś o mnie, nazywam się Bart
- Więc Pan Bart chce walczyć ze mną? Może to czas, by pokazać, że nie masz szans z dobrym wojownikiem! - odpowiedział żołnierz elity - tak przy okazji, mam na imie Ither
- Miło poznać, a teraz chodźmy na zewnątrz tego baru - powiedział Bart i wyszli z baru
- Więc zaczynajmy - Powiedział po chwili myślenia nad strategią Bart
Na początek wysłał do wojownika kule ki i pomknął tuż za nią - przynajmniej tak się wydawało. Bart wykorzystał jedną ze sztuczek iluzjonistycznych i tak naprawde już nadciągał na elitarnego żełnierza zza jego pleców, gdzi uderzył go dość pewnym i silnym atakiem. Ither wiedział, że nie ma szans w takiej walce, wyciągnął więc kawałek kamienia z ziemi i niewiarygodnie szybko i zwinnie go oszlifował. Ruszył na Barta, który uniknął przed krytycznym atakiem w brzuch, jednak został trafiony w ręke. Z ręki zacząła płynąć krew, Bart czuł jak ubywa z niego życie. Takie uczucie czuł pierwszy raz, nigdy nie został tak skaleczony(czyt. cięty). Zawsze miał do czynienia z obrażeniami obuchowymi. W tym momęcie poczuł zagrożenia dla życia, ze strachu i z bólu wysłał kule ki zawierającą całą jego energie w Ithera, który nie uniknął - nie mógł po ostatnim ataku w plecy. W ten sposób nastąpiła niewielka eksplozja, która jednak pokryła kilka metrów i jednocześnie wysłała Ithera w inny świat. Bart czuł się podle, że dał się ponieść emocjom, choć z drugiej strony czuł ulge, że był w stanie wygrać z żołnierzem elity...
W wieku 16 lat Bart wrócił do domu i zawalczył z ojcem, który widząc, że nie ma szans popełnił samobójstwo przebijając sobie serce kulą ki. Teraz Bart postanowił wyruszyć i zwiedzić wszystkie zakątki galaktyki by stać się potężniejszym. W głębi serca liczył też na to, że pewnego dnia znajdzie swojego brata...
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Bobercik
SSJ 5
Posty: 2940
Rejestracja: pn lut 13, 2006 7:02 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Bobercik »

Bardzo fajny i ciekawy odcinek. Kiedy jasię pojawie
Obrazek
Awatar użytkownika
Bart
SSJ 5
Posty: 580
Rejestracja: wt lis 30, 2004 5:24 pm
Lokalizacja: Rumia

Post autor: Bart »

Pierwszy odcinek znakomity, niemam nic do zarzucenia ;)
Widać od razu że ten Fan Fick będzie dużo lpeszy od Didix Ball'a ;) który wg mnie jest bardzo dobry
ćwoki! jak ktoś żyje na tym forum, to niech pisze na mail barts10@gmail.com
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

bobercik pisze:Bardzo fajny i ciekawy odcinek. Kiedy jasię pojawie
W przeciągu kolejnych dwóch odcinków
Bart pisze:Widać od razu że ten Fan Fick będzie dużo lpeszy od Didix Ball'a
Właśnie z powodu Didix Balla wcześniej nie pisałem FanFicka, bo wciąż uważam, że chamstwem jest robić komuś konkurencje, gdy ktoś zaczął. Dlatego i tak uważam, że Didix ball będzie i jest lepszy, bo był robiony znacznie wcześniej
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Dobra, poniżej znajduje się drugi odcinek.

W poprzednim odcinku:
Pojawienie się wielkiej gwiazdy zapowiada złe czasy, jednak są osoby, które mogą temu zapobiec. Jedna z nich została zesłana na planete o nazwie Ziemia, druga zaś została na rodzinnej planecie Vegeta, gdzie w niedługim czasie stała się jednym z najsilniejszych wojowników. Bart postanowił opóścić wkrótce tą planete, wiedział jednak, że nie może tego zrobić bez wcześniejszych przygotowań.

Rozdział II - Wyprawa

Bart wszedł do sklepu i wykupił wiele przydatnych mu rzeczy, takich jak Scouter, nową wersje zbroji, żywność i pare innych drobiazgów. Później postanowił przejść testy w specjalnej kapsule. Wszystkie udało mu się przejść pozytywnie, więc niedługo mógł ruszać w droge, jednak w ostatnim momęcie przymomniał sobie, że nie ma najważniejszego - kapsuły intergalaktycznej(czyt. statku kosmicznego), a nie organizowano w najbliższych dniach żadnych misji, w których mógłby uzyskać taki statek. No cóż, postanowił więc zostać troszke dłużej na tej planecie, gdzie nie przeżył zawiele dobrego. Ciągłe walki o siebie, walki o innych, walki o honor... Zaczął szukać w tym sensu, ale żadnego nie znalazł. Po chwili zaczął wspominać stare czasy...
Mały Bart biega sobie uśmiechnięty na zewnątrz domu, z dala patrzy na niego ojciec czujnym wzrokiem, jednak on o tym nie wie. Daegurth spokojnie przygląda się gwiazdom. Jest ciemny, chłodny wieczór. Ojciec chłopaków, Ledor, coraz barniej patrzy się na Barta, po chwili wracają go złe wspomnienia, krzyk jego ukochanej żony, Milvue. W pewnym momęcie chce ruszyć na biegającego Barta i go zabić, ale wtedy czuje, że coś go zatrzymało. Patrzy nieco niżej i słyszy: "Nie, to nie pomoże, a tylko zaszkodzi". To był jego syn, Daegurth. Niewiadomo jak mógł tak szybkim sposobem znaleźć się przed ojcem, ale nikt się tym nie przejmował. Ojciec tylko objął syna i rozpłakał się głośno.
- Ona tam jest, patrzy z góry, z nieba z uśmiechem na twarzy widząc świetnie bawiące się jej dzieci - powiedział Daegurth - I jest dumna z męża, który walczy z własnymi słabościami, który nie daje ponieść się emocjom, który pomaga, uczy i wychowuje je.
- Dziękuje - odpowiedział Ledor płacząc
Daegurth wiedział, że pewnego dnia jego ojciec nie będzie mógł znieść tego bólu i że zrobi coś niedobrego, ale narazie nie przejmował się. Wiedział, że jeszcze długo tak nie będzie.
W międzyczasie Bart spojrzał w strone taty i brata i zaczął się ciekawić o czym tak rozmwaiają - nie często widział, że ojciec płacze i to go zaciekawiło.
- Daegurth - zawołał Bart - pobawisz się ze mną?
Niewiele starszy brat Barta podszedł pod niego, lekko się uśmiechnął i odpowiedział "jasne", po czym zaczęli się gonić i razem biegać po wszechoceanie kwiatów. Bart się świetnie bawił, Daegurth jednak cały czas myślał o czymś innym, jednak tylko on wiedział o czym...
- Prosze się obudzić - powiedział ktoś lekko szturchając Barta - w barze się nie śpi
- Przepraszam - powiedział Bart wychodząc z letargu - to się już nie powtórzy
- Może coś pan zamówi? - zapytał barman
Bart zamówił coś do jedzenia, zjadł i wyszedł. Przechadzając się po planecie spoglądał w niebo, myślał gdzie jest i co robi jego brat... Jednak nie mógł tego wiedzieć, dzieliły ich ogromne odległości. Jakimś jednak dziwnym sposobem wiedział, że on żyje. Zaczął ponownie wspominać stare czasy.
- Braciszku, gdzie idziesz? - zapytał Bart widząc wychodzącego brata z domu - może pójde z Tobą?
- Odmawiam. Musze tam iść sam - odpowiedział Daegurth
- Nie... Tylko nie mów, że idziesz na misje! - zakrzyczał Bart. Miał złe przeczucie - Nie idź, misje są niebezpieczne... A co będzie, jeśli natrafisz na opór?
- z chęcią bym Cie z sobą zabrał - powiedział Daegurth i spojrzał na patrzącego z dala ojca. Podszedł bliżej Barta i powiedział mu na ucho - Ja już dłużej tu nie wytrzymam, dla "Nich" walka to wszystko, mnie to tak nie przejmuje. Jeśli podczas misji zgine, pogodze się z tym. Jeśli tutaj zgine nikt się mną nawet nie przejmie... Poza tym na misji nie będe zabijał, chce zamieszkać na planecie, na którą mnie wysyłają.
Mówiąc to znak na jego ramieniu zaczął się robić jasnoczerwony(z czarnego), a po chwili było go widać nawet przez grube i twarde ubranie. Zdziwiło to Barta, jak i ojca chłopców.
- Co to!?! - zapytał głośno Bart wychodząc z letargu
Wysoko na niebie było widać coś na wzór księżyca, który z dużą szybkością zbliżał się do powierzchni planety. Bart próbował wysyłać do tego obiektu kule ki, zresztą jak inni Saiyanie, jednak to nic nie dawało. Wiedział, że za niedługo ten meteoryt, jak sądził, zderzy się z planetą i o ile jej nie zniszcze, to spowoduje poważne uszkodzenia.
Zaczął się rozglądać za czymś, co by mogło powstrzymać zagłade, jednak nie znalazł nic takiego. Usiadł więc spokojnie i zaczął przyglądać się zbliżającemu meteorytowi.
Był gigantyczny, koloru metaliczno-białego z odrobiną szarych pyłów w niektórych miejscach. Wkrótce zobaczył jak zewnętrzna powłoka się otwira i wtedy już wiedział, że to nie jest meteoryt. To był statek kosmiczny wysokiej klasy. Wygląda jak meteoryt i jest to świetny kamuflarz.
Bart szybko przekazał informacje otaczającym go żołnierzom, wkrótce dotarła też ta informacja do króla, jednak nic nie byli w stanie zrobić. Powstało wielkie zamieszanie, Bart postanowił z tego skorzystać, wszedł do baraków wojskowych i zaczął rozglądać się za pilotami do statków kosmicznych.
Po 5 minutach znalazł jeden pilot, wyszedł na zewnątrz i zobaczył, że w niedużej odległości od planety meteoryto-podobny statek zattrzymał się w powietrzu i w tym momęcie wysyła oddziały na powierzchnie planety.
Bart patrząc z daleka widział jak bezproblemowo agresor przedzierał się przez obrone planety, a wiedział, że Saiyanie są bardzo potężni i jak dotąd nie zostali pokonani.
Widział już jak niektórzy agresorzy zaczęli stąpać po planecie, wkrótce zobaczył prawdziwą rzeź. Wszyscy, którzy chcieli bronić planety zostali natychmiast zabici i została po nich tylko plama krwi... Jednocześnie były tysiące saiyanów, którzy tak ginęli, co utworzyło prawdziwe jezioro krwi.
Agresorzy nie robili sobie ze śmierci nic wielkiego. Były to humanoidalne istoty, które miały na sobie jakiś dziwny pancerz koloru purpurowego. Sami zaś byli koloru czerwonego - przybnajmniej taka była ich twarz i ręce, które nie były okryte do kńca pancerzem.
Bart nie miał czasu na dalsze obserwacje. Wiedział, że musi uciekać. Zaczął więc szukać statku, do którego miał już pilot, jednak nie było to takie łątwe. Nie mógł włączyć radaru, bo agresor mógłby namierzyć jego statek, nie mógł też użyć opcji, by statek sam przyleciał, bo jak przeciwnicy by to zobaczyli to z pewnością by go zestrzelili.
W tym momęcie na planete spadła jakaś dziwna maszyna, która zaczęła kpać wgłąb planety, najprawdopodobniej bydobywająca jakiś kruszec.
Jeszcze młody, przerażony Saiyan, Bart nie wiedział co zrobić. Bał się o swoje życie a wiedział, że nie może wygrać z taką siłą. Co innego walczyć z jednym przeciwnikiem, a co innego z całą armią.
Po chwili za Bartem pojawił się jeden z "rzeźników", który zaśmiał się głośno.
- Co my tu mamy? Małe, przestraszone dziecko! - powiedziała dziwna istota, dziwnym, zmutowanym głosem - Jaką wolisz śmierć, powolną, czy natychmiastową?
Bart bez zastanowienie, ze strachu, zaatakował go całą mocą, jednak kula ki, która uderzyła przeciwnika nic mu nie zrobiła, a nawet znikła, nie pozostawiając obrażeń.
- Widze, że jednak chcesz szybkiej śmierci, dobrze więc, żegnaj - powiedział jeden z wojowników "meteorytu"
Bart w przerażeniu, zaczął powoli wycofywać się. Nigdy nie był tak bliski śmierci. Chciał choćby jeszcze raz zobaczyć brata...
Po przypomnieniu sobie o bracie wstał, zacisnął mocno zęby i pięści. Chciał odnaleźć brata, wybrał to na cel swojego życia, przynajmniej narazie.
Po tym zyskał niewiarygodnej siły, ruszył na przecinkika, który jednak z łatwością uniknął ataku i szybko skontrował uderzając Barta strasznie mocno.
- Ja nie moge zginąć! Jeszcze nie - zakrzyczał Bart
Po tym przypomniał sobie słowa brata: "Jak tu wróce, to mam nadzieje, że będziesz znacznie silniejszy i mądrzejszy". Nie mógł zginąć w taki głupi sposób.
Bart zaczął się ładować, przeciwnik się lekko poruszył, gdy zobaczył moc młodego Saiyana, który wciąż się ładował. Zyskiwał energie w niewyobrażalnym tempie, po chwili przeciwnik nawet zaczął się lekko obawiać, bo stanął w pozycji bojowej. Postanowił przerwać ładowanie, więc z maksymalną prętkością rzucił się na Barta, który w ostatniej chwili uniknął i uderzył przeciwnika. Przeciwnik jednak się błyskawicznie zablokował, poczuł jednak ból na ręce.
Powinienem go zabić wcześniej - pomyślał - a teraz pewnie zapłace za moją bezmyślność!
Bart zaczął zadawać bardzo szybkie ciosy rękami i nogami, jednak przeciwnik całyczas się przed nimi bronił, nie mógł jednak sam zaatakować.
Bart przypomniał sobie w tym momęcie jak wiedyś walczył z bratem...
Daegurth bardzo szybko atakuje Barta rękami i nogami.
- Zwolnij troche, nie moge zaatakować! - powiedział Bart
- Nie licz na to, że przeciwnik zwolni, jak go poprosisz. Może nie zauważyłeś, ale specjalnie robie całyszas jeden błąd, nie spodziewam się ataków z góry, dołu, tyłu i boków. Bronie się tylko na przód, tak jak atakuje - odpowiedział Daegurth
- Więc co mam zrobić? - Zapytał Bart broniąc się
Daegurth odpowiedział: "To", po czym udawał, że zaatakuje od dołu, a nagle znalazł się u góry i zaatakował Barta trafiając go specjalnie w ramie, nie w głowe, by go nie uszkodzić.
Bart zaatakował więc teraz przeciwnika od dołu, po czym zastosował silny atak w głowe od góry. Trafił, przeciwnik padł, jednak wiedział, że po chwili byłby zdolny do walki.
Zobaczył też, że zbliżają się "koledzy" tego mutanta, zaczął więc uciekać. Potykając się po drodze udało mu się uciec do miejsca z kapsułami intergalaktycznymi. Nacisnął przycisk na pilocie, po czym jedna z kapsół zaświeciła. Podbiegł szybko, wskoczył do niej i zaczął naciskać cokolwiek, byle stąd odlecieć.
Nie był jedynym, który tak robił. Już walcząc widział, jak wiele kapsuł odlatywało, a jeszcze więcej zostało niszczonych w powietrzu.
W tym momęcie do pomieszczenia wpadł za nim pościg i zaczął do niego strzelać kulami ki. Bart miał szczęście - żadna go nie trafiła, a jego statek też został cały.
Po chwili udało mu się yjść z tego piekła i znalazł się w bezpiecznej teraz dla niego przestrzeni kosmicznej, zmierzając na jakąś nieznaną planete...
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Bart
SSJ 5
Posty: 580
Rejestracja: wt lis 30, 2004 5:24 pm
Lokalizacja: Rumia

Post autor: Bart »

uff było blisko :D
a ten Fan Fick coraz bardziej mnie wiąga... ;)
ćwoki! jak ktoś żyje na tym forum, to niech pisze na mail barts10@gmail.com
Awatar użytkownika
Dragon Fist
A True Dragon
Posty: 856
Rejestracja: czw paź 13, 2005 3:19 pm
Lokalizacja: Złotów

Post autor: Dragon Fist »

Hmmm... Dobrze rozpoczęte Dae ;) Słuszną decyzją było zostawienie wydarzeń swojemu biegowi(poczekałeś aż Didix porzuci Didix Ball'a żeby zacząć swoją pracę ;]) Ja nadal piszę historie, ale nie dzielę się nimi... ;]
Oby tak dalej, mam nadzieję że rozwiniesz w pełni swe mroczne skrzydła Daegorth kun ;)
Good luck!
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Kenyan: ZGŁOSZENIA TYLKO NA PW i GG! Nie można w tym temacie, bo to tylko go zaśmieca!

BTW. Do tego co napisałeś była beznadziejna biografia. Ma być dokłądniejsza: planeta(pochodzenie, zamieszkanie), rodzina, można jakieś wzmianki o sobie(nauka technik, zdobywanie umiejętności)

Naruto: Dodam Cie, jak napiszesz zgłoszenie na PW lub GG. Nie ma tak dobrze, wiem, że znam historie Naruto, ale pisz swoją biografie itd.


Następnego odcinka narazie nie było z jednego powodu: chciałem dodać Bobercika do Fanficka, ale miał niedokładną biografie i nic z tego nie wyszło. Jak za niedługo jej nie poprawi, to zrobie odcinek bez niego
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Bobercik
SSJ 5
Posty: 2940
Rejestracja: pn lut 13, 2006 7:02 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Bobercik »

Dae wysłałem już poprawkę, proszę daj następny odcinek. Aha, wspaniałe opowiadanie, zdecydowanie najlepsze na tym forum, mój Bobercik Ball jest 1000000 razy gorszy, a proponuje umieścić to opowiadanie(gdy się skończy) na stronie
Obrazek
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

W poprzednim odcinku:
Barta nękają wspomnienia z dzieciństwa - ostatnie wzmianki o jego bracie. Po objęciu planety przez jakąś dziwną, obcą cywilizacje jest to ostatnia osoba, którą zna - co więcej, jego jedyny brat bliźniak. Przed ucieczką z planety stoczył wiele walk, dowiedział się o sile przybyszów na tą planete i uciekł jako jeden z niewielu. Ale czy napewno uciekł w bezpieczne miejsce?

Rozdział III - Ucieczka
Bart będąc jeszcze w znacznej odległości od planety ciągle patrzał w jej strone. Wodził oczyma po bezkresnej próżni w poszukiwaniu pościgu, widział jak wiele statków zostało przejętych, a pasażerowie zabici. Patrzał, szukał, ale i tak wiedział, że nie byłby w stanie nic zrobić, by zapobiec własnej śmierci. Doczekał się, z oddali nadciągał pojazd płaskich kształtów, który wkrótce całkowicie zasłonił Bartowi widok na rodzimą planete. Bart nie wiedział co zrobić, widział jak ze statku wydostają się rozmaite rzeczy: nibywiertarki, szczypce, a w krótce jeden z mutantów w specjalnej masce. Bart z przerażenia odskoczył i wpadł na kokpit statku. Statek przyśpieszył i zmienił kierunek, wysłał też w strone mutanta chmure pyłu, która kompletnie go zdezorientowała. Wkrótce Saiyan stracił pogoń z oczu. Wiedział, że miał ogromne szczęście.
Miał mało czasu. Statek przyśpieszył i kurs się zmienił, z taką prędnością rozbiłby się o każdą planete. Nie mógł jednak zwolnić, kokpit na który wpadł z przerażenia troche się porozbijał, spojrzał tylko na odległoś o celu lotu. Planeta na którą zmierzał była dosyć daleko, dzień lotu jak nie dłużej. Musiał czekać i liczyć na łud szczęścia.
Siedząc w kapsule rozglądał się, patrzał za innymi statkami kosmicznymi, które mogłyby go zabrać ze sobą. W głębi serca wiedział jednak, że nie znajdzie takiego statku. Wkrótce z nudów usnął...
- Spójrz tu, Bart! - powiedział Daegurth patrząc na sterte kabli, kabelków i płytek krzemowych - To może kiedyś Ci się przydać!
- Nie chce tego. To nudne! - odpowiedział Bart
- Patrz, te kable i te płytki można razem połączyć. Utworzą wtedy one układ scalony. Jeżeli jeden kabelek w takim układzie pęknie, to trzeba go naprawić lub obejść... - powiedział Daegurth
- Nie chce się tego uczyć! Wole się pobawić, zagrasz w piłke? - z oburzeniem powiedział Bart
- Nie, ponudze się troche robiąc te układy scalone - odpowiedział poważnie Daegurth
- Jak chcesz, ja ide się pobawić, narazie! - szybko wymówił Bart, po czym zaraz pobiegł na polanke. Po nudnej zabawie samemu przez pół godziny wrócił do brata i spojrzał na leżący obok niego przedmiot
- Co to jest? - zapytał wskazując palcem na przedmiot
- To? Taka zabawka, nie miałem co robić - odpowiedział brat
Bart podniósł zabawke i nacinął na niej przycisk, po czym zaczęła chodzić. Był pod wrażeniem, nigdy nie widział takiej zabawki - wogóle mało widział.
Bart nagle się przebudził przy lekkim trząśnięciu statku. Wyjrzał przez okienko - na zewnątrz leciał deszcz meteorytów. Na szczęście nie były za wielkie i nie mogły uszkodzić utwardzanego statku. Bart teraz wiedział, że powinien słuchać brata, mógłby teraz naprawić lub chociaż próbować naprawić kokpit tej kapsuły. Widział już z oddali zbliżającą się planete, na którą leciał...
Gdy był bardzo blisko planety usłyszał jakiś szum w kapsule.
- WWWWSZSZSZSZSZZZYYSZ - dobiegały dźwięki z kokpitu
- Co jest!?! - powiedział na głos Bart
- Wszzsz NieSZany ObSzszSZ - dźwięki zaczęły powoli wraz ze zbliżaniem się do planety regulować i układać w słowa - Odbiór? Jest tam kto!?!
- Mayday, Mayday spadam, prosze o pomoc! - odpowiedział szybko Bart łapiąc za słuchawke, która przetrwała zderzenie z nim
- Jakie są uszkodzenia? - odezwał się głos z kokpitu
- Nie znam się na tym, ale kokpit jest uszkodzony, nie moge zwolnić, ani zmienić kierunku
- Zrobie, ehem, zrobimy co się da!
- Jak to "zrobie"? Jesteś tam sam!?!
- Niestety tak... Ale nie martw się, poradze sobie! - odpowiedział, po czym na z planety zaczął wylatywać dziwny statek.
Statek podleciał blisko, tak, że przez okno Bart widział kto jest w środku. Był to średniego wzrostu chłopiec z włosami koloru ciemny blond. Podniusł ręke, wystawił kciuk i coś powiedział, ale nie było tego słychać, bo dzieliła ich próżnia.
Chłopiec nacisnął jakiś przycisk i statek Barta nagle zderzył się ze statkiem blondyna. Najprawdopodobniej był to przycisk do namagnetyzowania statku. Chopiec włączył napęd i zaczął zmierzać w kierunku planety.
Bart zbliżając się do powierzchni planety rozglądał się - widział piękną przestrzeń pustyni. Gdzieniegdzie leżały jakieś różnobarwne kamienie, jednak słabo było je widać. Wogóle nie było na tej planecie śladu wody, Bart nie widział żadnych roślin. Po chwili zobaczył jak piaszczysta ziemia się otwiera, a wewnątrz niej znajduje się ogromny hangar. Holowany przez chłopca wleciał do hangaru i w nim wylądował.
Magnes teraz puścił, statek runął na ziemie. Bart uderzył się w głowe, na której natychmiast pojawiło się znamie. Był nieźle wkurzony, nawet go nie ostrzeżono. Jednak tuż po otwarciu drzwi kapsuły nie odczówał żadnych nerwów. Zobaczył znowu chłopca i spojrzał mu głęboko w jego niebieskie oczy, po czym wyszedł z kapsuły.
- Witam - powiedział chłopiec - Najwyższy czas się przedstawić, nazywam się Bobercik
- Miło mi Cię poznać, jestem Bart
- Nieźle żeś się wpakował, co rześ Ty robił?
Bart momentalnie zbladł, sam nie wiedział dlaczego. Czy to ze strachu, czy z innego powodu?
- Dobra, chodź spokojnie porozmawiamy. Pewnie też jesteś głodny - powiedział Bobercik
- Prowadź prosze - odpowiedział Bart
Razem wyszli z hangaru. Nie było tu wiele osób, Bobercik już w drodze wyjaśniał, że to planeta uciekinierów. Przeprosił też za to, że sam poleciał, ale usprawiedliwił się mówiąc "jestem jedyną osobą ze statkiem znającą się na pilotażu". Bartowi to wystarczyło.
Planeta na której obecnie się znajdował została nazwana przez jej mieszkańców "Eden" nie bez przyczyny - było to miejsce w które uciekli z przeróżnych innych planet i tutaj czuli się jak w raju.
Jedyną chętną do rozmowy osobą był Bobercik - jako jedyny nie pamiętał żadnych zdarzeń z dalekiej przeszłości. Od małego był na tej planecie, rodzice go porzucili, przynajmniej On tak myślał. Wiele osób mówiło do niego "Bądź taki, jak Twój ojciec", jednak, gdy chłopiec się dopytywał o ojca lub matke, to natychmiast się do niego nie odzywano. Nie wiedział nawet jak się nazywali, wszystko przed nim ukrywano, nie wiedział dlaczego. Pewnego dnia jednak usłyszał rozmowe między dorosłymi: "Oni byli bardzo dobrzy... Zanim zginęli to" reszty już nie usłyszał, uciekł wmawiając sobie, że jego rodzice nie umarli, a już napewno nie z jego powodu. Obawiał się najgorszego...
Bart przebywał dosyć długo na tej planecie. Wkrótce stała się ona jego prawdziwym domem - tutaj nikt na niego nie patrzał jak na planecie Vegeta. Czuł się całkowicie innaczej, lepiej. Zaprzyjaźnił się z Bobercikiem* i opowiedział mu swoją historie. Bart nauczył się też dużo na tej planecie. Inni chętnie przekazywali mu swoją wiedze. Nauczył się też od przyjaciela troche techniki, więc mógł już analizować stan techniczny pojazdów i montować proste urządzenia.
Pełny nadzieji Bobercik zaproponował mu pomoc w poszukiwaniu brata. Tak więc zaczęli się przygotowywać do bardzo odległej wyprawy...

Zaprzyjaźnił się z Bobercikiem* - jedynym powodem dla którego Bart się zaangażował w przyjaźń z nim, było to, że przypominał mu brata. Później już tak nie myślał i cieszył się, że ma takiego przyjaciela

DObra, co o tym sądzicie?
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Shuzamo
Oozaru
Posty: 39
Rejestracja: śr maja 24, 2006 1:46 pm
Lokalizacja: Czarna Dziura

Post autor: Shuzamo »

Hmm ciekawe... tez musze sie do tego przylaczyc :)
Obrazek
Awatar użytkownika
Bart
SSJ 5
Posty: 580
Rejestracja: wt lis 30, 2004 5:24 pm
Lokalizacja: Rumia

Post autor: Bart »

troche trzeba było czekać ale warto :)

Zupełnie jakbym czytał książke Fantasy napisaną przez dobrego pisarza :)
ćwoki! jak ktoś żyje na tym forum, to niech pisze na mail barts10@gmail.com
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Jeżeli ktoś się będzie zgłaszać, to szybko, bo go umieszcze w nast. odcinku, a tak, to będzie odcinek bez nowych bohaterów.

UWAGA! Przypominam, że biografia ma być jak najdokładniejsza i narazie nie może się kończyć na tym, że ktoś zamieszkał na Ziemi
Bart Ototosan pisze:troche trzeba było czekać ale warto
Musiałem poprawić pare rzeczy, a raczej wymyślić biografie Bobercika, bo mu się pisać nie chciało, a ja wreszcie chciałem napisać ten nast. odcinek
Bart Ototosan pisze:Zupełnie jakbym czytał książke Fantasy napisaną przez dobrego pisarza
Bazuje się na książkach jakie czytałem i staram się jak najbardziej potrafie. Napisanie jednego rozdziału to od 25 minut do dwóch godzin...
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
Bobercik
SSJ 5
Posty: 2940
Rejestracja: pn lut 13, 2006 7:02 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Bobercik »

Dae niestety nie mogę tego ocenić ponieważ słowa nie ocenią genialności tego Fan Ficka. On musi pojawić się na stronie. Proszę o następny odcinek.
Obrazek
ODPOWIEDZ