Australia.txt
Moderator: Moderatorzy
Australia.txt
Tylko o niej myślał 24/7. A ona myślała, że nic dla niego nie znaczy.
- Wiem o Tobie więcej niż myślisz. Znam Twoją przyszłość. - powiedział do niej z tajemniczym uśmiechem.
- Ale skąd? - zdziwiła się mocno - Jak to możliwe? Co Ty mówisz?
- To proste. Ja JESTEM z przyszłości. I wiem, co Ciebie czeka. Wiem, co NAS czeka. Wiem, co czeka mnie. Wiem, co kiedyś zrobiłem. I nie mogę do tego znowu dopuścić. Tym razem sobie na to nie pozwolę. Rozumiesz? NIE POZWOLĘ - podniósł lekko głos, a parę osób w okół spojrzało w jego stronę. Widząc to, uspokoił się.
- Musimy stąd wyjść, szybko. Ja zaraz tu przyjdę. Ja, ten prawdziwy. Z przeszłości. To znaczy Twojej teraźniejszości. Nie ma mnie jeszcze, bo się spóźniam. Ale zaraz przyjdę i tutaj usiądę. O, właśnie tutaj - pokazał palcem - Chodźmy, nie ma czasu - złapał ją za dłoń i zaczął lekko ciągnąć.
Ludzie w okół spojrzeli na niego. Czuł się trochę zakłopotany, ale nie przejmował się tym.
- Przepraszamy na chwilę - powiedział.
Ona trochę się wahała. Ale w końcu uległa i wyszła z nim.
Ten otworzył powoli drzwi i wyjrzał za róg.
"A niech to!" - pomyślał, widząc samego siebie, zmierzającego z uśmiechem do sali.
"No tak, już wtedy byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem" - przypomniał sobie.
Spojrzał na Australię, po czym wyciągnął z kieszeni komórkę. Wybrał szybko swój własny numer i zadzwonił.
Zobaczył samego siebie, jak odbiera.
- Europa. Mówi Ci to coś? Czekaj na zewnątrz. - po czym szybko się rozłączył.
Australia patrzyła na niego ze zdziwieniem. Czuł na sobie również wzrok gapiów. Przez chwilę pomyślał, że to tylko sen. Przecież nie mógł ot tak sobie naprawić swojej przeszłości. I swojej przyszłości. A jednak...coś mówiło mu, że wszystko jeszcze jest możliwe. Jeszcze mogą być szczęśliwi...
- Szczęśliwi... - wypowiedział to słowo na głos, jakby będąc w transie.
"Zaraz, ona weźmie mnie za wariata" - pomyślał i spojrzał szybko jeszcze raz na korytarz. Już go tam nie było.
Tym razem bez słowa pociągnął ją na zewnątrz. Ona zamknęła za nimi drzwi.
- Wiem o Tobie więcej niż myślisz. Znam Twoją przyszłość. - powiedział do niej z tajemniczym uśmiechem.
- Ale skąd? - zdziwiła się mocno - Jak to możliwe? Co Ty mówisz?
- To proste. Ja JESTEM z przyszłości. I wiem, co Ciebie czeka. Wiem, co NAS czeka. Wiem, co czeka mnie. Wiem, co kiedyś zrobiłem. I nie mogę do tego znowu dopuścić. Tym razem sobie na to nie pozwolę. Rozumiesz? NIE POZWOLĘ - podniósł lekko głos, a parę osób w okół spojrzało w jego stronę. Widząc to, uspokoił się.
- Musimy stąd wyjść, szybko. Ja zaraz tu przyjdę. Ja, ten prawdziwy. Z przeszłości. To znaczy Twojej teraźniejszości. Nie ma mnie jeszcze, bo się spóźniam. Ale zaraz przyjdę i tutaj usiądę. O, właśnie tutaj - pokazał palcem - Chodźmy, nie ma czasu - złapał ją za dłoń i zaczął lekko ciągnąć.
Ludzie w okół spojrzeli na niego. Czuł się trochę zakłopotany, ale nie przejmował się tym.
- Przepraszamy na chwilę - powiedział.
Ona trochę się wahała. Ale w końcu uległa i wyszła z nim.
Ten otworzył powoli drzwi i wyjrzał za róg.
"A niech to!" - pomyślał, widząc samego siebie, zmierzającego z uśmiechem do sali.
"No tak, już wtedy byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem" - przypomniał sobie.
Spojrzał na Australię, po czym wyciągnął z kieszeni komórkę. Wybrał szybko swój własny numer i zadzwonił.
Zobaczył samego siebie, jak odbiera.
- Europa. Mówi Ci to coś? Czekaj na zewnątrz. - po czym szybko się rozłączył.
Australia patrzyła na niego ze zdziwieniem. Czuł na sobie również wzrok gapiów. Przez chwilę pomyślał, że to tylko sen. Przecież nie mógł ot tak sobie naprawić swojej przeszłości. I swojej przyszłości. A jednak...coś mówiło mu, że wszystko jeszcze jest możliwe. Jeszcze mogą być szczęśliwi...
- Szczęśliwi... - wypowiedział to słowo na głos, jakby będąc w transie.
"Zaraz, ona weźmie mnie za wariata" - pomyślał i spojrzał szybko jeszcze raz na korytarz. Już go tam nie było.
Tym razem bez słowa pociągnął ją na zewnątrz. Ona zamknęła za nimi drzwi.
...::: Keep Calm & Follow your Joy :::...
Miło mi, że się wam podoba
Nie wiem, jednak, czy będe kontynuował, możliwe, że na tym skończę.
Musiałaby mnie najść taka wena, jak ostatnio, podczas pisania. Pisanie 'na siłę', mogłoby zepsuć cały efekt
(tamte kontynuacje które pisałem nie są moim zdaniem stworzone pod wystarczającą weną)
Nie wiem, jednak, czy będe kontynuował, możliwe, że na tym skończę.
Musiałaby mnie najść taka wena, jak ostatnio, podczas pisania. Pisanie 'na siłę', mogłoby zepsuć cały efekt
(tamte kontynuacje które pisałem nie są moim zdaniem stworzone pod wystarczającą weną)
...::: Keep Calm & Follow your Joy :::...
- Kuku
- Wojownik z Kaioukenem
- Posty: 20
- Rejestracja: śr cze 11, 2008 4:36 pm
- Lokalizacja: Kraków Wilidż xD
- Kontakt:
Hmm w sumie racja, z weny rodzą się najlepsze dzieła. Chociaż czasami pod jej wpływem piszę strasznie dużo, nawet ok, ale moim zdaniem za szybko, przez co później muszę poprawiać miliony razy składnie itd. Ale taka tego zaleta, że da się poczuć wszystko co autor opisywał i to co czują postaci opowiadania... ^^
Również życzę weny, to się nie może przecież tak skończyć, skoro tak się zaczęło
Również życzę weny, to się nie może przecież tak skończyć, skoro tak się zaczęło
Wygram, wygram...Cudów nie ma...
.
.