Opowieści z Barni /Ace(r) Ventura w świecie Harrego Pottera

Jeśli stworzyłeś coś ciekawego i chcesz się tym podzielić, zamieść swoją pracę w tym dziale.

Moderator: Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Post autor: Acer »

Zapomniałeś, że jesteś ponurym grzybiarzem? xd
Ja (1-09-2008 12:44)
kolumb wszedł na twoją starą i myślał że to ameryka
Pepek (1-09-2008 12:46)
A po Twojej doszedl do Indii i Antarktydy
Awatar użytkownika
Pitti
SSJ 5
Posty: 2676
Rejestracja: wt kwie 24, 2007 11:05 am

Post autor: Pitti »

ładny ep :)

juz nie mgoe sie doczekac nastepnego :D
Obrazek

I'll become The King of Pirates!
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

Jeśli BH Daimaouji nie skomentuje tego fan ficka, to nie będzie kolejnych odcinków.
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Bobercik
SSJ 5
Posty: 2940
Rejestracja: pn lut 13, 2006 7:02 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Bobercik »

Barni pisze:Jeśli BH Daimaouji nie skomentuje tego fan ficka, to nie będzie kolejnych odcinków.

Buehahahahahahaha xDDD

Odcinek fajny, dłuższych nie trzeba, bo się za długo czyta. Dawać częściej a mniejsze !
Obrazek
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

Witam was drodzy userzy tego zacnego forum o jeszcze zacniejszej nazwie SSJpower. Muszę wam powiedzieć coś pewnego. A więc, treścią tego pewnego ciosa jest to, iż ja z chęcią bym tego ficka dalej popisał. Ale samotnie mi się nie chce, a Ac ma mnie w dupie. Nie olałem, czekam aż go zmotywuję xD Ale help me guys! xD
Obrazek

.
Awatar użytkownika
krova
SSJ 5
Posty: 1746
Rejestracja: pn sie 14, 2006 11:38 am
Lokalizacja: szczytno

Post autor: krova »

Acer to kartofel.

Motywujace?
Obrazek

-Jest jakaś miara szczęścia?
-Tak, promile.

Obrazek
Awatar użytkownika
Pitti
SSJ 5
Posty: 2676
Rejestracja: wt kwie 24, 2007 11:05 am

Post autor: Pitti »

Ace nie zyje
Obrazek

I'll become The King of Pirates!
Kyra
SSJ 4+
Posty: 459
Rejestracja: śr lip 02, 2008 7:51 pm
Lokalizacja: Łomża

Post autor: Kyra »

Jak to nie żyje???
Obrazek
Awatar użytkownika
Drake
Golden Oozaru
Posty: 228
Rejestracja: pt cze 15, 2007 3:32 pm
Lokalizacja: Głuchołazy
Kontakt:

Post autor: Drake »

Kyra a tak to nasz bidny Ac umrzył xD
http://www.mist-village.zobacz.com.pl/ fajna stronka anime(duży download)polecam
http://www.otwieramy.pl/?p=140130 kliknij to mi pomoże:Pp
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

No trudno. Powiem tak - ep się tworzy. Specjalne podziękowania dla Krisa, ale rozwodzić się nad tym będę dopiero, jak go opublikuję. Czyli dziś, albo jutro rano xD
Obrazek

.
Awatar użytkownika
Kuku
Wojownik z Kaioukenem
Posty: 20
Rejestracja: śr cze 11, 2008 4:36 pm
Lokalizacja: Kraków Wilidż xD
Kontakt:

Post autor: Kuku »

:mrgreen: Fajny fick ^___^
[mój powrót wielki, tak wiem że tęskniliście itd xP]
Chciałam jeszcze dodać od siebie że nie poznałam żółwia Barneya a do tego on jest owieczką bożą i kradnie minuty do nieba...tak...a do tego nie umie mi ładnie wytłumaczyć że * to 'razy' xDDDDDDDDDD
No nic czekamy na resztę :cool: [barni...jak będzie ta antylopa to chyba coś wam zrobię xDDDDDDDD ]
Wygram, wygram...Cudów nie ma...
Obrazek.
Awatar użytkownika
Barni
SSJ 5
Posty: 2999
Rejestracja: sob kwie 21, 2007 4:38 pm
Lokalizacja: Golina City

Post autor: Barni »

Podziękowania:
- Dziękuję Acerowi, bo się cenzura.
- Dziękuję Bobowi, bo mu nie podziękowałem.
- Dziękuję Krisowi, za teksty, które mimo swojej denności mnie rozbawiły xP Was mam nadzieję też rozbawią.
- Dziękuję Kuku, bo napisała post, dzięki któremu ja mogę napisać swój xP


Ale też was przepraszam! Tak, przepraszam was! Strasznie was przepraszam za to, jakim dnem jest ten ep xP A dnem jest strasznym, bo napisałem go raczej żeby napisać, a nie dlatego, że miałem wenę. Przepraszam!:| Nie będzie to 'znowu najlepszy ep, który ołni system'. Ale to przez Aca. xD



:emotka:
Ac wraz z Barnim zbiegali ze schodów. Wracali z Wieży Astronomicznej, gdzie ustalali szczegóły swojego planu.
- Jesteś pewien, że to wypali? - zapytał Barni, przeskakując po dwa schody naraz.
- Pewnie, a co ma nie wypalić? - odpowiedział pytaniem na pytanie Acer, spoglądając z lekkim zdziwieniem na Barneya.
- No bo wiesz.. publika mogła nawiać przez ten czas, co bąki zbijaliśmy - wyjawił to, co go trapiło Ollivander. Mina mu nieco sposępniała.
- Bąki? Ty niewychowany warchole!
- Tak się mówi Ac.. - przerwał mu Bobercik, przejeżdżając koło nich na poręczy. Zeskoczył z niej z gracją i wylądował kilka schodów pod nimi - Coście wymyślili?
- Aa.. Ficka piszemy dalej. Tylko jest taki problem... - zaczął Barni, ale przerwał pod wpływem spojrzenia Aca mówiącego 'stul dziób bo w ci go zatkam.'
- Nie ma problemu. Piszemy i kropka.

Tak więc dwójka - z braku dobitniejszego określenia - wspaniałych postanowiła, że będą dalej pisać swojego wymegapasionego Fan Ficka, traktującego o ich przygodach w Hogwarcie. I wszystko byłoby pięknie, gdyby na dole schodów nie czekał na nich Pitti.
- Ac.. Chodź. Nasz szlaban.
Risus westchnął i wzruszył ramionami, przekrzywiając przy tym głowę. Co było począć? Pożegnał się z Barnim i Bobem, po czym wraz z Pittim udali się na błonia.
- Te! - zagadnął Bob - A co oni znowu przeskrobali?
- Ch.. znaczy kto ich tam wie.
- Te! - powtórzył zagadnięcie Bob - a co to była za przerwa wpół słowa?
- Ch... nic ci do tego. A z resztą. W ramach ćwiczenia silnej woli, Barni zaprzestał używania słów powszechnie uznawanych za nietaktowne i wulgarne. Czyli nie bluźnię.
Bobercik zaniósł się niekontrolowanym śmiechem i gdyby nie to, że się potknął, z pewnością spadłby ze schodów przez ten śmiech. Jednak dzięki temu niefortunnemu potknięciu, zleciał nie przez śmiech, a właśnie przez owo potknięcie, tak więc teoria jakoby śmiech równał się zdrowiu nie została podważona.
- Szczęście w nieszczęściu.. - mruknął Barney, pomagając koledze pozbierać się z posadzki - Swoją drogą, bardzo mnie ciekawi co oni znowu takiego wykombinowali, że szlaban mają. Myślisz, że chodzi o ten świński ogonek, który przyprawili komuś z ich klasy na transmutacji? - zapytał, kiedy Bob już otrzepał się z kurzu.
- Ewentualnie o wylewitowanie Świętego Mikołaja przez komin, w ramach tej głupiej akcji, bezinteresownej pomocy na święta, czy coś - Bobercik potarł podbródek, zastanawiając się, czy to wystarczający powód aby dać komuś szlaban - No, ale oni są zdrowo pierdo.lnięci. Kto wie, co jeszcze mogli przeskrobać.
- Ano.. - skwitował Barney, po czym wraz z Bobem udali się do Wielkiej Sali. Mniej więcej w połowie drogi natknęli się na woźnego, wykrzykującego w niebogłosy epitety pod adresem jakiegoś drugoroczniaka.
- Regulamin Hogwartu jasno mówi, że podczas ataku padaczki zabrania się gryźć mankiety woźnego, poczekaj tylko, aż twój wychowawca się o tym dowie.
- Absolutnie! - zawtórował mu Barni. Kiedy jednak znaleźli się za plecami woźnego, Ślizgon wystawił w kierunku pechowego ucznia podniesiony kciuk.

- Akuku, Kuku! - rzucił Barni do czarnowłosej blondynki, siedzącej za stołem Ślizgonów - Narka Bob - pożegnał kolegę, rozsiadając się obok młodszej o rok koleżanki. Krukon wbił ręce w kieszenie i odszedł do swojego stołu - Jak leci? - zagaił Ollivander, sięgając ręką po jajecznicę na bekonie. Dziewczyna poprawiła okulary, uśmiechając się przy tym miło - Wszystko gra. A u.. - przerwał jej Kris, który przyczłapał do ich stołu.
- Barnej! - ryknął obrażonym tonem - To nie może być, cholera, tak, że wy macie takie wielkie kuraki na stole! Mi też ślinka leci! - pochylił się nad stołem, aby sięgnąć półmisek. Barni przerwał mu tę czynność, sprzedając mu sójkę pod żebro.
- Łapy precz, niegodziwcze - rzucił Ślizgon i wsadził w ręce Krisa szarlotkę, wiedząc, iż jest to znienawidzone przez niego danie - I won.
Zanim jednak Kris zdążył zareagować, na ten jawny akt brutalności przez drzwi Wielkiej Sali wkroczyli Pitti i Acer. Na ich twarzach nie gościły uśmiechy, wręcz przeciwnie, emanowała z ich złość i rozpacz. Szybko odnaleźli miejsce, gdzie urzędowały ich ziomki. Zbliżyli się do nich, rzucając pod nosem przekleństwa.
- Elo - powiedział Barni.
- Emo - rzucił Kris, obracając w rękach miskę z szarlotką.
- Cze - powiedział Bob, który podszedł do stołu ze strony przeciwnej niż Ac i Pitti.
- Ja pier.dolę co za ch.uj - przywitał ich Pitti, nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że wokół roiło się od uczniów.
- Co jest? - zapytał Bob, rzucając niepewne spojrzenie na szarlotkę. Po chwili jednak patrzył już tylko i wyłącznie na dwóch krukonów, których najwidoczniej coś wyprowadziło z równowagi.
- Uwierzycie, że ta picza dała nam karę? - zapytał wściekły Acer, zaciskając pięści.
- ON?! - krzyknęli chórem Bob, Kris i Barni.
- Tak, on - powiedział Pitti, którego ręce trzęsły się niemiłosiernie.
- Za co żeście dostali szlaban? - zapytał Barney, wychylając się przed Kuku, aby móc przyjrzeć się uważnie ich twarzom.
- Za drobiazg, ale no dał ten głupi szlaban no kurde no za nic ej! - Zaczął się rozwodzić Pitti. Zbluzgał nauczyciela, zbluzgał szlaban, zbluzgał Hogwart, jednak kiedy zaczął bluzgać na bogu-ducha-winnych uczniów, którzy go mijali Kris zatkał mu usta ręką.
- Chcesz szarlotkę?
Usta Pittiego odzyskując wolność odpowiedziały:
- W dupę se wsadź tą szarlotkę.

Reszta popołudnia minęła w ponurej atmosferze. Pitti i Ac ciągle powracali do tematu szlabanu, najwidoczniej wywołał on trwałe zmiany w ich psychice. Kris, nie mogąc tego słuchać poszedł wcześniej do dormitorium.
- Uszy mu zwiędły - mruknął Bob, patrząc na plecy oddalającego się Krukona.
- Niomć - powiedział Pitti i uśmiechnął się lekko - Ale noż kurde szlaban!?
- Skończ - Barney też nie miał najmniejszej ochoty dłużej słuchać narzekań.
- Nie rozumiecie mnie! - krzyknął blondyn, a w jego oczach zaszkliły łzy. Wstał i odszedł niepyszny. Acer ziewnął. Znosił ten akt niesprawiedliwości zdecydowanie lepiej niż jego towarzysz, jednak w jego zachowaniu też dało się wyczuć złość.
- Fryce, kiedy następny mecz Quiditcha?
- Jutro- powiedział Barney, który nagle pobladł.
- Co ci? - zapytał Bob.
- Dawno nie byłem na treningu. Jakoś nie miałem nastroju. A wczoraj mi Montague powiedział, że gram.
- Trza go było w mordę lać!
- Ale ja lubię grać.. - powiedział strapiony Barney, opierając się o ścianę. Przymknął oczy i odetchnął głęboko - I zagram. Z Puchonami gramy, powinienem dać radę ich szukającemu. Ale doping ma być!
- Się wie! - odpowiedzieli zgodnie.

Barni z ponurą miną zszedł na śniadanie. Dawniej, to że niebawem ma wyjść na boisko, wywoływało w jego organizmie miłą, lekką tremę, tym razem jednak było zupełnie inaczej. Blady na twarzy i z lekko trzęsącymi się rękoma nakładał sobie na talerz jedzenie.
- Spoko, Ollivander, dasz radę ! - rozlegało się raz po raz z różnych stron stołu, jednak Barney wcale nie był tego taki pewien. Ostatni raz na miotle siedział podczas treningu, na którym jego prawa ręka uległa złamaniu. Nie, nie dam rady tego zjeść, pomyślał i wstał od stołu. Odprowadzany zdziwionymi spojrzeniami wyszedł z Wielkiej Sali.

Chciał udać się na stadion przed pozostałymi, żeby móc trochę polatać, przypomnieć sobie, jak to jest. Wychodząc z Pokoju Wspólnego, z miotłą na ramieniu, natknął sie na Kuku.
- Barni.. jesteś bożą owieczką, niektórzy nie poznali twojego żółwia - powiedziała szalenie motywująco, z radosnym uśmiechem na twarzy. Ślizgon wyszedł z zamku, zastanawiając się nad sensem tych słów. Myślał nad tym jeszcze wykonując parę okrążeń wokół boiska, jednak nic konstruktywnego nie przyszło mu na myśl. Stadion powoli zaczął się zapełniać, toteż Ślizgon udał się do szatni, aby wysłuchać przemowy Montague'a.
- Czołem - powiedział, siadając na ławce, obok Lary. Montague jeszcze nie wyszedł ze swojego pokoju.
- Jak samopoczucie? - zapytała dziewczyna, uśmiechając się szeroko.
- Lepiej, zdecydowanie - odpowiedział szczerze Barney. Nie było czasu na dalszą rozmowę, gdyż barczysty Ślizgon, kapitan drużyny, wreszcie stanął przed resztą graczy.
- Obmyśliłem plan - Barniemu trudno było później powiedzieć, czy był to plan dobry czy nie. Narratorowi trudno powiedzieć, czy było to spowodowane ubogim zasobem słów, jakim dysponował Montague, czy tym, że uwaga Ślizgona skupiła się raczej na siedzącej przy nim dziewczynie, niż na kapitanie. Kiedy w końcu Montague skończył, Barney stwierdził, że zapamiętał tylko to, iż ma złapać znicza. No, ogólny zarys planu znam, powiedział w duchu.

- Witam, brygada! - przywitał kibiców głos Pittiego, który jak zwykle zasiadł na stanowisku komentatora - Chciałbym pozdrowić wszystkich nauczycieli, którzy nie dają szlabanu za TAKIE COŚ! - dał upust swoim emocjom. Nie miał jednak czasu na poużalanie się nad swym okrutnym losem, gdyż w tym momencie rozległ się gwizdek i obie drużyny wzbiły się w powietrze - Wszyscy zawodnicy w powietrzu. Kafla przejmują Ślizgoni.
Barni przemierzał stadion to w jedną, to w drugą stronę, rozglądając się w poszukiwaniu znicza. W pewnym momencie po trybunach poniosło się donośne jęknięcie. Montague trafił tłuczkiem ścigającego Puchonów.
- Na pytanie czy go boli, z pewnością odpowiedziałby, że chce szarlotkę. Wołać Krisa! - krzyknął Pitti, oglądając jak Puchon w niebezpiecznym tempie zbliża się do ziemi - Craft ma kafla! Wymija jednego ścigającego, drugiego, obrońcy nie daje szans! Slytherin prowadzi sześćdziesiąt do dziesięciu!
Lara z radosnym uśmiechem na twarzy przelatywała dookoła boiska, dając upust swojej radości, kiedy przelatywała nad Barneyem, znów rozległ się głos Pittiego:
- Lara śmiga nad Barneyem wiemy kto w ich związku woli górna pozycję - kiedy to powiedział, Barney zawrócił gwałtownie i pomknął ku miejscu, w którym znajdowało się stanowisko komentatora.
- Ej, geju, bez takich.
- Sorki, Kris mi kazał - wytłumaczył się Pitti z twarzą niewiniątka. Barney machnął tylko ręką i odleciał.
Gdy wynik wynosił sto dwadzieścia do osiemdziesięciu dla Ślizgonów, Barney w reszcie zauważył złoty błysk, po przeciwnej stronie boiska. Przywarł nisko do miotły i pomknął w tamtym kierunku. Pitti nie omieszkał nie poinformować o tym publiczności. Terves, szukający Puchonów, zrównał się z Ollvianderem w locie. Lecieli ramię w ramię, wzajemnie odtrącając swoje ręce od małej kuleczki, która mknęła pół metra od nich.
- Won - syknął Barney przez zaciśnięte zęby. Terves nie zdążył zripostować. Czarny tłuczek ugodził go w skroń, miotła ścigającego wywinęła bączka. Barney z cudem uniknął kolizji. Kiedy ciało Tervesa upadło na ziemię, Ślizgon zacisnął ręce na Złotym Zniczu.
- ŚLIZGONI WYGRALI MECZ! BARNI ZŁAPAŁ ZNICZA! - krzyknął do mikrofonu Pitti - Za denność komentarzy podziękujmy Krisowi - dodał po chwili.

Coś było nie tak. Barni nie miał pojęcia co, jednak na stadionie nie panowała wrzawa, jaka zwykle miała miejsce przy końcu meczu. Posłał zdziwione spojrzenie Pittiemu, kiedy przelatywał koło jego stanowiska, po czym wylądował przy reszcie drużyny.
- Co jest? - zapytał Larę. Dziewczyna patrzyła przed siebie dziwnym wzrokiem. Barni również spojrzał w tamtym kierunku, zobaczył Montague'a żywo tłumaczącego coś pani Hooch. Zerknął w bok, Terves jeszcze nie podniósł się z murawy.
- Nie chciałem go trafić! To nie było celowe! Nie może pani tego traktować jako faulu!
- Mogę, Montague, mogę - odpowiedziała mu tonem ucinającym dyskusję - Przegraliście.
Barney z rządzą mordu w oczach patrzył na Montague. Dotarło do niego, że przez trafienie Tervesa tłuczkiem, przegrali mecz.
- Nie będę gorszy od Aca.. - mruknął do siebie. Minęło kilka sekund, a Ollivander dopadł do kapitana Ślizgonów z pałką w dłoni. Wymierzył potężne uderzenie w jego twarz. Tamten nie zdołał nawet zareagować.
- - Mimo, że postawa Kapitana wpędza w rozpacz, Ślizgoni marzą o zwycięstwie na mistrzostwach. - po boisku znów potoczył się głos Pittiego
Ostatnio zmieniony ndz wrz 27, 2009 12:36 pm przez Barni, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek

.
Kyra
SSJ 4+
Posty: 459
Rejestracja: śr lip 02, 2008 7:51 pm
Lokalizacja: Łomża

Post autor: Kyra »

super super super Spokojnie możesz pisać książkę :cool: :cool:
Obrazek
Awatar użytkownika
Kris
Avanger
Posty: 2254
Rejestracja: wt lis 22, 2005 11:33 pm
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kris »

Za denność komentarzy podziękujmy Krisowi
Nie trzeba klaskać dajcie kase
Obrazek

Obrazek
1. Kris ma ZAWSZE racje
2. PP3088 ma prawie zawsze racje
3. : >
Awatar użytkownika
Kuku
Wojownik z Kaioukenem
Posty: 20
Rejestracja: śr cze 11, 2008 4:36 pm
Lokalizacja: Kraków Wilidż xD
Kontakt:

Post autor: Kuku »

[co by nie było to nie po prośbie barniego:'' jak przeczytasz to daj komcia'', bo ja nie komciam!]

Łona! Więc miejmy wdzięczność dla naszych piłkarzy - zrobią wszystko byśmy jeszcze długo mogli marzyć :grin:
Hmm a co do samego ficka...mi się tam podoba xD A jak! Znów czekam na następną...się lubię pouśmiechać do takiego tekstu ^^ Szczególnie że można później twórcy błędy wytykać mhihi xD
Wygram, wygram...Cudów nie ma...
Obrazek.
ODPOWIEDZ