Dragon Ball Ż

Jeśli stworzyłeś coś ciekawego i chcesz się tym podzielić, zamieść swoją pracę w tym dziale.

Moderator: Moderatorzy

Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Dragon Ball Ż

Post autor: Acer »

UWAGA! zaczynam pisac swojego fanficka. jesli jest ktos chetny to wypelnijcie ten formularz! mam nadzieje ze bedzie wam sie podobal. ale na razie potrzebuje postaci a nie chcialbym sam wymyslac.

Nick:
Wiek:
Wygląd:
- włosy (takze wyglad wlosów czyli dlugosc i ulozenie)
- oczy
- wzrost
- budowa (mocno umiesniony, sredni, chudy...)
Znaki szczególne:
-
Charakter: dokladnie opisac charakter. jak postac zachowuje sie w roznych sytuacjach
Techniki:
Początkowe
-
nauczone później
-
Dodatkowe informacje:
Ulubione powiedzonka:
-
Najczęściej używane techniki:
-
Biografia (skad jestescie i tym podobne)

To tyle. Na razie potrzebuje minimum trzech postaci. Jesli bedzie wam sie podobalo to bede pisal dalej. To czekam na zgloszenia.

[ Dodano: Wto Mar 13, 2007 5:39 pm ]
jeszcze jedno. ten formularz wysylajcie albo wiadomoscia prywatna albo na moje gg (5928086)
PZDR
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Z niecierpliwością czekam na pierwszy odcinek. Mam nadzieję, że będzie on miły dla oka i dla duszy, iż nie zcierpię czytając go katuszy, cóż to ma wena twórcza wzrośnie i miła historia ku snom wyśle.

A tak normalnie: Miło będzie, jeżeli ten odcinek będzie piękny, w co nie wątpie po rozmowie z tobą ^^
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Post autor: Acer »

mam nadzieje Dae, że się nie zawiedziesz

Odcinek 1

Przez nieograniczenie wielki kosmos leciał mały statek osobowy. Otaczała go jedynie czerń jakby podziurawiona tysiącami gwiazd, gdzieniegdzie pojawiały się zarysy planet czy księżyców. Leciał tak sobie powolutku i nic nie zakłócało jego toru lotu.
W statku siedziało trzech młodych chłopaków. Najstarszy z nich Draco siedział za sterami miał dziwnie przymrużone oczy i bardzo niewyraźna minę. Długie czarne włosy stały i sterczały we wszystkie strony spora grzywka stała najmocniej część włosów opadało mu na czoło. W niebieskim kostiumie i sayiańskiej zbroi siedział na fotelu pilota. Zbroja bez naramienników, rękawiczki i buty były białe. Na jednym łóżku siedział osiemnastoletni chłopak z krótkimi blond włosami z przedziałkiem na środku głowy, włosy sięgały mu uszu. Leżał patrząc się w sufit ich małego statku, minę także miał jakby coś go bolało. Strój miał taki sam jak Draco. Lubił w nim chodzić czuł się dumny nosząc sayianska zbroje. Na drugim łóżku siedział o rok młodszy saiyan z ogonem owiniętym wokół pasa. Był w identycznym ubiorze jak Draco tylko z tą różnicą, że kostium miał czarny. Długie czarne włosy były proste i część opadała mu aż na klatkę piersiową. Wyraz twarzy był podobny do jego kolegów. Siedział i grzebał w jakimś urządzeniu przyrządami które Draco i Mathew nie bardzo wiedzieli do czego służą. Mało tego, nie bardzo wiedzieli z której strony je złapać. Ale nic mu nie wychodziło mimo, że siedział nad tym już od dłuższego czasu. Ale teraz nie miał głowy do takich rzeczy, w ogóle nie miał głowy do niczego. Wiedział tylko, że bolała go nieznośnie. Wszyscy trzej byli bardzo bladzi i małomówni. Wszyscy mieli potężnego kaca.
Na ziemi walały się butelki i inne resztki wczorajszej imprezy. Jakieś pudełka resztki jedzenia. Nawet przetrawionego. Draco nagle poruszył się w fotelu. Wcisnął kilka klawiszy po czym włączył autopilota, nie miał już sił siedzieć za sterami. Wstał już miał zrobić krok gdy nagle wzdrygnął się spoglądając pod nogi.
-Mathew posprzątaj tego pawia. Cały czas musisz patrzeć pod nogi, bo zaraz w coś wdepniesz – powiedział Draco do blondyna.
-To nie mój haft – odpowiedział Mathew nie podnosząc się z łóżka – ja wczoraj nie bełtałem na podłogę. To Dae. On bełtał widziałem.
-Gówno prawda – mruknął pod nosem chłopak z długimi czarnymi włosami, nie odrywając oczu od pracy – ja wczoraj nie jadłem grzybów. A ty wpieprzałeś aż ci się uszy trzęsły. Draco widział.
-Tu Dae ma rację. Widziałem – powiedział najstarszy chłopak, widać że w tej małej grupie pełnił pozycję samozwańczego lidera. Bo choć ani Dae ani Mathew nigdy nie uznają jego wyższości czy przywództwa to jednak często robią co im mówi – no Mathew szoruj po jakąś szmatę i zmywaj tego bełta.
-Nie! – powiedział Mathew podnosząc głowę żeby widzieć Draco – ja wczoraj nie rzygałem na podłogę!
-Jasne. Pewnie łeb przez okno wystawiłeś – odpowiedział uśmiechnięty Draco kończąc dyskusje – leć po ścierę i do roboty.
Mathew poklął chwilę pod nosem po czym wstał i wyszedł do innego pomieszczenia najwyraźniej szukając jakiejś szmaty aby wytrzeć swój wczorajszy wyczyn. Dae widząc, że nic mu nie wychodzi odłożył przyrządy i mechanizm którego zastosowanie z nich trzech mógł zrozumieć tylko on. Oparł się o ścianę przy łóżku i zaczął nad czymś myśleć. Ale to też mu nie wychodziło, za bardzo bolała go głowa. W końcu do pokoju wszedł Mathew z jakąś ścierką. Wytarł co miał wytrzeć krzywiąc się co chwilę. Kiedy już wyrzucił szmatę dostatecznie daleko żeby nie było czuć obrzydliwego smrodu, powiedział
-Mam dość – po czym podszedł do kokpitu i zmienił współrzędne autopilota
-Gdzie lecimy? – zapytał Draco któremu najwidoczniej było wszystko jedno
-Do pierwszej lepszej planety handlowej. Muszę sobie coś kupić na kaca – odpowiedział Mathew.
-Dobry pomysł – powiedział Dae który do tej pory milczał.
Resztę podróży spędzili w ciszy ale ta nie była długa. Po kilku chwilach poczuli, że lądują. Wyszli na ładny plac, statek odprowadzili na stosowny i tani parking. Na ich szczęście niedaleko ujrzeli jakiś ogromny bazar. Były kolorowe stragany gdzie można było kupić wszystko. Mathew gdzieś zniknął, lecz pojawił się po chwili z jakimiś białymi puszkami w rękach. Dał dla każdego po jednej.
-Co to jest? – zapytał zdziwiony Draco, patrząc na ową dziwną puszkę.
-To „maślanka”!- odparł zadowolony Mathew – przemytem z takiej odległej planety Ziemi. Świetne na kaca, ci ziemianie znają się na rzeczy w tych sprawach.
Dwóch saiyan z entuzjazmem pokiwało głowami, ciesząc się, że zaraz poczują się lepiej. Kiedy już Mathew otworzył swoją „maślanke” jakiś ogromny umięśniony facet trącił go barkiem przez co maślanka upadła mu na brudny chodnik. Uśmiech znikał z jego twarzy w takim samym tempie jak biała ciecz wylewała się z puszki. Dae miał taki żal w oczach jakby to jemu rozlała się owa ziemska „maślanka”.
-E! Ty frajerze! – krzyknął Mathew za gorylem
Goryl odwrócił się powoli. Spojrzał w stronę Mathewa, podszedł do niego po czym złapał go jedną ręką za szyję i podniósł na wysokość swojej twarzy. Teraz nogi Mathewa wisiały z metr nad ziemią.
-Masz jakiś problem, kurduplu? – burknął bardzo burkliwym głosem olbrzym
-Mam – odparł bez strachu Mathew, nie z takimi już sobie radził – rozlałeś moją maślankę!
-Gówno mnie obchodzi jakaś twoja maślanka – odburknął
-Tak? – powiedział uśmiechając się chytrze blondyn – niech sprawiedliwości stanie się zadość. Nabiał za nabiał! – krzyknął Mathew po czym kopnął goryla z całej siły w krocze. Miał nadzieje, że ten goryl ma tam co powinien mieć. Miał. Puścił chłopaka, złapał się za krocze i osunął się na kolana piszcząc żałośnie.
Draco podniósł kciuk do góry kiwając z uznaniem głową. Przez cały ten czas on i Dae patrzyli zaciekawieni na przebieg zdarzeń. Po wszystkim Dae poszedł sobie znalazł jakiś stragan z jakimś sprzętem elektronicznym. Draco i Mathew znaleźli jakąś czystą i wolną ławkę. Usiedli na niej i rozmawiali o czymś. Rozglądając się wokoło. Po jakimś czasie spędzonym na rozmowie. Mathew wstał żeby poprawić spodnie i zobaczył, że ich statek się wznosi coraz wyżej.
-Kradną nasz statek!!! – krzyknął, po czym rzucił się do biegu. Tuż za nim biegł Draco. Odbili się od ziemi i zaczęli lecieć w stronę swojego statku. Złapali za płozy statku chcąc ściągnąć go z powrotem na ziemię. Niestety, statek zaczął dziwnie skrzypieć, bali się, że coś urwą lub połamią. Zmienili plan. Draco otworzył drzwi do statku i ujrzał w nim z dwudziestu przestraszonych chłopaków. Wyłapywał po kolei jacy podlecieli pod ręce, wyrzucał ich do wody, jakieś jezioro było niedaleko. Tam rzucał wszystkich których złapał. Część z nich sama wyskoczyła ze strachu. Mathew wleciał i szybko ustawił statek na lądowanie. Draco wykopywał resztę co się pochowali wśród rupieci.
Wyszli ze statku dysząc ciężko. Nie zmęczyli się, przestraszyli, że nie będą mieli jak stąd odlecieć. Po chwili zobaczyli Daego który idzie w ich kierunku spokojnym krokiem.
-Kupiłem to co mi było potrzebne – powiedział zadowolony z zakupu Dae pokazując im jakieś dziwne urządzenie. Nie pytali co to jest ani do czego służy, wiedzieli, że nie zrozumieją. Dawno dopili i swoje „maślanki” i czuli się już o wiele lepiej. Wsiedli do statku i odlecieli. Mathew za sterami, Draco czytał na łóżku jakąś książkę, a Dae odgarniając włosy z czoła znowu zaczął coś grzebać w nowym urządzeniu i podłączając je do tego co robił wcześniej. Wszyscy byli zadowoleni, zwłaszcza, że kac minął.
CDN
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Styl mistrza Fantasy polskiej widać od razu! I bardzo dobrze, odcinek zawiera wszystko, co powinien. Jest ciekawy, opisuje pięknie wydarzenia, aczkolwiek zostawia do myślenia. No i ten ciekawy sposób przedstawiania śmiesznych wydarzeń ^^

76/100 - oby tak dalej!
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Post autor: Acer »

oby, zbieram pomysly na nowy odcinek xD będzie dluzszy i ciekawszy. czekam na opinie innych uzytkownikow xD. dzieki Dae. Sapkowski Mistrz xD

[ Dodano: Czw Mar 15, 2007 8:50 pm ]
piszcie czy wam się podoba, bardzo chciałbym poznać wasze opinie
Awatar użytkownika
Kris
Avanger
Posty: 2254
Rejestracja: wt lis 22, 2005 11:33 pm
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kris »

Hmm bardzo ciekawy odcinek widać, że masz talent do tego i próbuj go wykorzystać :D. Ocena -9/10 bardzo ciekawy :D mistrzu Fantasy xD
Obrazek

Obrazek
1. Kris ma ZAWSZE racje
2. PP3088 ma prawie zawsze racje
3. : >
Awatar użytkownika
Mathew
Silniejszy Saiya-jin
Posty: 12
Rejestracja: pt mar 16, 2007 4:48 pm
Lokalizacja: Łosice
Kontakt:

Post autor: Mathew »

Bardzo fajny początek, ogólnie historyjka zaczęła wciągać, z niecierpliwością czekam na następne części ;)
Jak dla mnie 9/10

Pozdrawiam
Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Post autor: Acer »

Odcinek 2 - nie wiedziałem jak go nazwać xD

Mathew spał smacznie, śniło mu się coś na pewno przyjemnego bo uśmiechał się przez sen. Lecz nagle obudził go wstrząs i zdenerwowane krzyki Draco.
Kiedy Mathew otworzył oczy przestraszył się nie na żarty. Draco siedział za sterami co raz to wyrzucał z siebie inne przekleństwo, obok niego w fotelu drugiego pilota siedział Dae. Kiedy blondyn spojrzał trochę wyżej nad kokpit, zobaczył to co statek ma przed sobą. Najpierw pomyślał, że wszystko przed nimi płonie ale po chwili zrozumiał, że to co widzi to ławica meteorytów czy innych kosmicznych pyłów. Gdzie jeden taki „pyłek” był niewiele mniejszy od ich statku. A często i większy, zrozumiał dlaczego Draco tak krzyczy. Musiał lawirować między ogromnymi, płonącymi bryłami jakiejś skały. A to wcale nie było takie proste bo było ich bardzo dużo a do tego leciały z ogromną szybkością, w kierunku przeciwnym do toru ich lotu.
Mathew zerwał się z łóżka, szybko usiadł na miejscu strzelca. Założył specjalne gogle, teraz dobrze widział wszystko to co było przed statkiem. Chwycił za joisticki do działek laserowych, przed oczami zobaczył celownik. Uśmiechnął się pod nosem, skupił się mocno i wycelował w pierwszy ogromny głaz, który leciał w ich stronę. Nacisnął przyciski na joistickach, z luf bocznych, wystrzeliły cienkie jaskrawe wiązki światła. Trafiły w ten meteoryt zmieniając go w drobne kamienie. Draco spojrzał na blondyna, odetchnął z ulgą, miał o wiele łatwiejsze zadanie kiedy, każda większa przeszkoda znikała z drogi za sprawą Mathewa. Dae nadal patrzył na migające na ekranie cyfry i zarysy statku. Palce biegały po prawie całym kokpicie. Twarz miał bardzo skupiona, a oczy rozbiegane po różnych ekranach. Mathew siedział uśmiechnięty, strzelał często i celnie. Draco przestał się niepokoić, uspokoił się trochę, chciał coś powiedzieć do Daego, gdy nagle niewiadomo skąd pojawił się przed nimi olbrzymi meteoryt był kilkakrotnie większy od ich statku, płonął czerwoną poświatą. Mathew był szybki, gdy tylko zobaczył tego olbrzyma, przestraszył się ale szybko się opanował. Bez namysłu chwycił joistick odpowiadający za działo główne, uśmiechnął się i wystrzelił. Lecz nagle uderzyło w nich coś, Mathew przez roztargnienie zapomniał zapiąć pasów. Czuł, że siła uderzenia wyrzuca go z fotela.

***

-Musimy się zatrzymać, najlepiej na jakiejś planecie handlowej, boczna ściana jest w ciężkim stanie – Mathew słyszał głos Daego – nie mamy już deuteru, boję się, że nie starczy, ale ściana powinna wytrzymać.
Mathew otworzył oczy, widział sufit nad jego łóżkiem, był strasznie niewyraźny, widział go jak przez mgłę. Czuł, że leży. Złapał się za głowę, bolała go okropnie, pod palcami poczuł bandaż. Po chwili usłyszał głos Draco.
-Najbliżej jest Temeria. To taka bardzo duża planeta handlowa. Jest niedaleko, spokojnie do niej dolecimy. Tam Dae kupimy wszystko co trzeba i naprawimy statek.
Mathew podniósł się, zobaczył jak Dae kiwa głową w odpowiedzi. Usiadł na łóżku.
-Co się stało? – zapytał
-Kiedy strzeliłeś w ten ogromny meteoryt, rozpadł się na kilka mniejszych – odpowiedział Draco, odwracając się w jego stronę – i wtedy jeden z tych kawałków, uderzył w nas. Ty nie zapiąłeś pasów i uderzyłeś głową w ścianę. Przestraszyliśmy się, że coś się stało, ale na szczęście to nic poważnego. Ale jednak musimy gdzieś wylądować i to naprawić. A tobie nic nie będzie masz twardy łeb – skończył.
Mathew położył się z powrotem. Resztę podróży przespał. Przez ten czas dwóch chłopaków prowadziło krótką rozmowę. Po chwili
-Byłeś kiedyś na Temerii? – zapytał Draco. Dae zaprzeczył ruchem głowy – dobra zaraz będziemy.
Kiedy wylądowali i wyszli, pierwsza myśl jaka przemknęła im przez głowy było pytanie: co tu się stało? Wszystko wyglądało jakby nikt tu nie żył, było strasznie pochmurno przez co było ciemno. Mimo to i tak widzieli te zniszczone i opustoszałe budynki, rozglądali się wokoło. Mathew zerwał opatrunek z głowy, denerwował go, ręką wymacał małego guza, nie poczuł strupa więc nie krwawił. Nie jest tak źle, pomyślał. Stali na wysokim budynku, skąd mieli dobry widok na metropolię. Widzieli to ogromne ciągnące się kilometrami zniszczone miasto. W wielu dziurach stała woda, nie był to przyjemny widok. Nie widzieli nawet najmniejszego ruchu czy gry cieni. Oprócz jednego.
Mężczyzna w czarnym długim płaszczu szedł podziurawioną ulicą, miał długie czarne włosy, spięte z tyłu w kucyk. Na plecach miał miecz, nie widzieli go dokładnie.
-Ej ty! – krzyknął Draco, chłopak zatrzymał się, Draco chciał dokończyć, ale ten chłopak nie pozwolił mu.
-Idźcie stąd – powiedział spokojnym głosem, zupełnie wypranym ze emocji.
-Niby czemu? – zdenerwował się Draco, nie lubił gdy mu się mówiło co ma robić
-Bo ja tak mówię - odpowiedział tym samym głosem
Draco zeskoczył z budynku i stanął w odległości kilkunastu metrów od niego. Przyglądał mu się, widać, że saiyan się zdenerwował.
-Draco daj spokój! – krzyknął Mathew.
-Cicho! – odkrzyknął Draco – ten koleś najwyraźniej dawno nie dostał.
Chłopak podniósł głowę, teraz Draco mógł zobaczyć jego twarz, była zupełnie bez wyrazu, spojrzał na niego czarnymi nieprzyjemnymi oczami. Przez lewy policzek przebiegała mu podłużna, pionowa blizna, od żuchwy pod samo oko. Część czarnych włosów opadała mu na twarz zasłaniając nieznacznie prawe oko. Wyglądał na jakieś dwadzieścia kilka lat.
-Ty mi grozisz? – zapytał młodzieniec, z ledwo wyczuwalną drwiną w głosie.
-Chcesz się zmierzyć? – powiedział uśmiechnięty Draco.
-Próbuj – teraz chłopak nie krył w głosie drwiny. Dae pomyślał, że ten dziwny wojownik musi być pewny swoich umiejętności. Pewnie nie raz poddawał je próbie. Zaraz się przekonam czy mam rację, pomyślał.
Stali naprzeciwko siebie, Draco stał frontem, patrzył na niego z uśmiechem. Chłopak stał bokiem z lekko przekrzywioną głową, żeby widzieć przeciwnika. Draco pierwszy nie wytrzymał. Rzucił się na niego, celnie wymierzając w twarz. Jego przeciwnik odchylił się lekko i uniknął ciosu beż problemu. Stał dalej tak samo tylko odwrócił głowę żeby znowu go widzieć. Draco teraz zdenerwował się na poważnie, nie cierpiał jak się go lekceważy. Tym razem bardziej się postarał. Odbił się od ziemi i zniknął, pojawił się obok chłopaka, i uderzył, tym razem celnie. Trafił w twarz, młodzieniec przewrócił się i pojechał kilka metrów szorując ulicę. Wstał otrzepał płaszcz.
-Umiesz uderzyć, zobaczymy czy potrafisz walczyć – powiedział, po czym chwycił za rękojeść miecza. Zawahał się, usłyszał krzyk któregoś z towarzyszy Draco. Spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył jak blondyn krzyczy.
-Draco nie ma miecza więc ty tez go nie wyciągaj! – krzyczał Mathew
-Nawet miecz ci nie pomoże - powiedział Draco
-Będziesz miał większe szanse przeżyć ze wszystkimi kończynami, ale twój kumpel ma rację – po czym odpiął miecz i położył na ziemie. Tym razem to on zaczął odbił się mocno od ziemi i kopnął przeciwnika w bok głowy, kopnął mocno. Draco, wyrzuciła siła kopnięcia, wbił się w jakiś budynek. Jakiś wysoki blok obrócił się w gruzy, Draco już ostro wkurzony wyleciał z gruzów i zamachnął się ręką. Zablokowany. Zauważył rękę przeciwnika zablokował. Szli łeb w łeb, leciał cios za ciosem, kopnięcie za kopnięciem. Wszystkie zablokowane. Oddalili się do siebie, wyglądali jakby przed chwilą wcale nie było walki. Patrzyli na siebie spokojnie, nie dyszeli, tylko płaszcz chłopaka powiewał na wietrze. Widać jemu walka to nie pierwszyzna, pomyślał Draco.
-Teraz słuchaj – powiedział po chwili milczenia chłopak – nie chce mi się z tobą bawić. Daję ci wybór. Albo uciekasz teraz i ratujesz życie, albo zostajesz i już nigdy więcej nie zobaczysz słońca.
-Nie rozśmieszaj mnie – odpowiedział Draco, teraz to on miał drwinę w głosie.
-Sam tego chciałeś – powiedział, po czym powietrze wokół niego zaczęło drgać, płaszcz powiewał szybciej, a włosy zaczęły się podnosić. Draco zobaczył błysk w jego oczach, zmieniły nagle kolor na niebieskie. Błysnęło, szyby w pobliskich budynkach pękły z trzaskiem, wokół chłopaka unosiła się złota aura, jego włosy stały się także bladozłote. Przez całą przemianę, nie zmienił nawet wyrazu twarzy. Draco patrzył na niego zaskoczony. Sayian? On sayianem? No cóż pomyślał, nie czas teraz na to. Dae i Mathew również patrzyli zaskoczeni ale nic nie powiedzieli. Wiedzieli, że to nie jest jego pierwsza przemiana, nie z taką łatwością, musiał się już nie raz zmieniać w ssj. Ale ani Dae ani Mathew nie opanowali jeszcze przemiany, z ich grupy tylko Draco potrafił się przemieniać.
-Myślisz, że tylko ty to potrafisz? – powiedział Draco po czym wokół niego także powietrze zaczęło drgać, a włosy podnosić. Błysnęło, wokół niego także pojawiła się złota aura, włosy zrobiły złote, a oczy niebieskie.
-Nieźle, ale koniec gadania – odpowiedział, po czym ruszył do walki, Draco nic nie powiedział tylko kiwnął głową i również ruszył. Walka była o wiele bardziej zacięta, teraz niektóre ciosy dochodziły od przeciwnika przełamując albo omijając blok. Chłopak wymierzył celny cios pięścią w twarz, Draco odchylił się, kopnął przeciwnika kolanem w brzuch, tak jak przewidywał Draco, jego przeciwnik ugiął się, a Draco uderzył go z całej siły łokciem w tył głowy. Chłopak wbił się w ulicę, tworząc spory krater, kiedy Draco myślał, że to już koniec walki, spojrzał w dół. Zobaczył stojącego chłopaka który wykonywał jakieś gesty rękami, robił to niewiarygodnie szybko i sprawnie. Chłopak wystawił ręce przed siebie i krzyknął.
-Burning attack! – z jego wyciągniętych dłoni wystrzeliła ogromna kula energii ki. Pędziła z niesamowitą szybkością. Draco wystawił ręce, przyjął cios. Trzymał, czuł jak jego rękawice zaczynają się palić, a ręce uginać. Nie miał siły, odskoczył, w tym momencie chłopak doskoczył do niego kopiąc go w brzuch. Poprawił kopniakiem w twarz, Draco odleciał wbijając się w ogromny, szklany wieżowiec. Tam również znalazł go ten dziwny chłopak, kilkoma silnymi uderzeniami, ponownie zwalił go z nóg. Draco szybko się opamiętał i znowu zaczęła się strasznie zacięta walka. Walczyli w zwarciu kilka chwil, po czym znowu się od siebie oderwali. Lecz tym razem żaden z nich nie krył zmęczenia, dyszeli ciężko, utrzymując się w powietrzu. Z ust Draco ciekła strużka krwi, byli poobdzierani, brudni i zmęczeni, ale żaden z nich nie miał zamiaru się poddać. Nagle, równocześnie podnieśli ręce, chłopak znowu zaczął wykonywać dziwne gesty rękami, a Draco podniósł je nad głowę. Dłonie nad jego głową zaczęły jarzyć się jaskrawym światłem, kiedy jego przeciwnik wystawił ręce przed siebie on także to zrobił. Krzyknęli w tej samej chwili.
-Masenko! – krzyknął Draco
-Burning attack! – ponownie krzyknął jego przeciwnik
Z rąk Draco wyleciał potężny strumień energii, a z rak chłopaka znowu wyleciała olbrzymia kula energii. Uderzyły w siebie, żaden z nich nie mógł włożyć już w to więcej siły, siłowali się chwile, ale jego przeciwnik nie miał już sił, już raz użył tego ataku. Strumień Draco zniszczył kulę i uderzył w chłopaka. Jak pył opadł, Draco zobaczył duży krater, a w nim leżącego saiyana. Nie miał już złotych włosów, leżał dysząc ciężko. Draco stanął na ziemi, wszedł do krateru, szedł ciężko, stawiając krótkie kroki, często się potykając.
-Kończ jeśli masz odwagę – powiedział uśmiechnięty chłopak w płaszczu, zobaczył jak jego przeciwnik sięga do pasa, miał tam jakiś mały pojemnik. Wyciągnął z niego jakąś czerwoną tabletkę, połknął ją, a po chwili wyprostował się, widać było, że powróciła mu część sił. Wyciągnął jeszcze jedną, podał ją dla tego chłopaka, przez cały czas się uśmiechał. Leżący chłopak, popatrzył chwilę na tabletkę, po czym wziął ją i również połknął. Nie minęła chwila jak wstał i otrzepał swój płaszcz. Wystawił rękę, Draco zobaczył czarno – czerwoną rękawiczkę bez palców. Rękawiczka zaczęła jarzyć się czerwonym światłem. Usłyszał świst i zobaczył jak miecz tego chłopaka leci w jego kierunku i zatrzymał się z rękojeścią w jego dłoni. Zdziwił się, nawet miecze Daego nie potrafiły czegoś takiego. Chłopak przeżucił miecz przez plecy i zapiął pas. Popatrzyli na siebie chwile.
-Mogłeś go wezwać w każdej chwili?! – zdziwił się Draco
-Mogłem, ale nie uważałem, że jest to konieczne – odpowiedział – dlaczego dałeś mi tą tabletkę? – nie wytrzymał sayian w płaszczu
-Za chwilę – odpowiedział Draco – masz coś przeciwko, żeby z nami lecieć?

***

-A więc nazywasz się Acer, masz 21 lat i wychowałeś się na tej planecie, gdzie tubylcy pozabijali twoja rodzinę i zespół z którym tu przyleciałeś? –zapytał Draco , kiedy wszyscy już siedzieli w statku i szykowali się do odlotu. Chłopak nazwany Acerem, kiwnął głową.
-Nie wiesz może jaka jest najbliższa planeta handlowa? – znowu padło pytanie, tym razem zadał je Mathew.
-Przecież jesteśmy na niej – odpowiedział Acer – to największa planeta handlowa w tym układzie słonecznym.
-Tu?! – zdziwił się Mathew – przecież tu nic nie ma poza gruzami!
-Tu nie – rzekł spokojnie Acer – musimy przelecieć na drugą połowę planety, tam znajduję się całe centrum.
-Jakim cudem to wszystko jest takie zniszczone? – zapytał Draco
-Widzicie – Acer uśmiechnął się nieznacznie – okazało się, że ta planeta ma około 17 księżyców. Czyli prosto rozumując, pełnia jest tutaj raz na dwa trzy dni. A trzeba wam wiedzieć, że kiedy uciekłem tubylcom miałem ogon.
-Musiałeś im zrobić niezłe piekło – uśmiechnął się Draco
-Zgadza się, czyli to wszystko to moje dzieło, zrozumiałem, że to przez ogon, obciąłem go. Nigdy nie byłem do niego przywiązany – skończył chłopak w płaszczu.
-A teraz odpowiedz, czemu dałeś mi tą tabletkę? – zwrócił się Acer do Draco
-A po co miałem cię zabijać? – odpowiedział – zresztą, chciałem żebyś do nas dołączył – dokończył uśmiechnięty. Mathew siedział za sterami, Draco wyciągnął jakąś książkę, Dae majsterkował coś na swoim łóżku, widać nie bardzo obchodziła go rozmowa. Zaś Acer usiadł obok Daego przyglądał co robi.
-Znasz się na technice? – zapytał Dae
-Trochę – odpowiedział. Kiedy Dae zaczął mu tłumaczyć co robi, chciał mu powiedzieć, że się nie zna, bo nic nie rozumiał z tego co do niego Dae mówił. Ale było już za późno, słuchał bo nie miał wyboru. Potem zaczęła się rozmowa na temat trasy po naprawie. Każdy przedstawił swoje koncepcje i jeszcze nie wybrali.
Rozmawiali tak jeszcze przez pewien czas, aż dolecieli do centrum wskazanego przez Acera. Kiedy znaleźli odpowiedni warsztat, okazało się, że naprawa potrwa kilka dni. Postanowili pozostać na planecie bo nic innego im nie pozostało. Draco, Mathew i Dae postanowili także, że Acer może dołączyć do ich drużyny. Acer nie miał nic przeciwko, i w ten sposób do grupy dołączył nowy członek.

Piszcie jak wam się podoba xD
Ostatnio zmieniony sob mar 17, 2007 7:52 pm przez Acer, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kris
Avanger
Posty: 2254
Rejestracja: wt lis 22, 2005 11:33 pm
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kris »

Nom znakomicie jak zwykle Acer masz talent i wykorzystujesz :D 9/10 :D Bardzo ciekawy odcinek czekam na kolejne :D
Obrazek

Obrazek
1. Kris ma ZAWSZE racje
2. PP3088 ma prawie zawsze racje
3. : >
Awatar użytkownika
Mathew
Silniejszy Saiya-jin
Posty: 12
Rejestracja: pt mar 16, 2007 4:48 pm
Lokalizacja: Łosice
Kontakt:

Post autor: Mathew »

bardzo fajny, z każdą częścią wciąga mnie to coraz bardziej :grin:
9,5/10 dobre zakończenie, bo teraz trzeba czekać na następny, mam nadzieję, że nie długo :twisted:

GL & HF ;)
Na błędach człowiek uczy się rozumu.
Acer
SSJ 5
Posty: 700
Rejestracja: sob mar 10, 2007 7:55 pm

Post autor: Acer »

mam pytanie. czy ktos poza mathewem, krisem i dae to czyta? bo nie wiem czy pisac dalej. prosze napiszcie co o tym myslicie i czy w ogole to czytacie
Ja (1-09-2008 12:44)
kolumb wszedł na twoją starą i myślał że to ameryka
Pepek (1-09-2008 12:46)
A po Twojej doszedl do Indii i Antarktydy
Awatar użytkownika
adrian
SSJ 5
Posty: 539
Rejestracja: pt gru 16, 2005 7:30 pm
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: adrian »

Oczywiscie pisz dalej bo szkoda by było zmarnowaci takie dobre opowiadanie

ocena za 2 odcinki

8+/10
Awatar użytkownika
AnimKing
SSJ 5
Posty: 685
Rejestracja: czw lis 23, 2006 12:07 pm
Lokalizacja: z domu

Post autor: AnimKing »

Ja Czytam Czytam xD Tylko Nie Pisze Bo Ktoś Powie że Posty Nabijam :D

Podoba Mi Się Bardzo Ale Do Daego I Bobercika Ci Brakuje ;)

Moja Ocena Za Pierwszy Odcinek 9/10 A Za Drugi 9+/10 Pisz Dalej :cool:
Awatar użytkownika
Dae
Zasłużony
Posty: 1200
Rejestracja: śr gru 22, 2004 1:26 pm
Lokalizacja: Bukowno

Post autor: Dae »

Dosyć fajny, jednak w paru momentach zdarzyło ci się napisać zwroty, przy których trzeba pomyśleć, aby zorientować się w sytuacji. Nawet mi było je ciężko odczytać, jednak udało się i to się liczy.

75/100
Obrazek

Obrazek
Dołącz do gry! Naruto-Arena.com

Obrazek

http://www.daegurth.blog.onet.pl

Słowo "siła" ma wiele znaczeń.
Awatar użytkownika
BH Daimaouji
SSJ 5
Posty: 6009
Rejestracja: czw gru 02, 2004 6:04 pm

Post autor: BH Daimaouji »

Fajny odcinek Michal kun , troche za dlugi ale jakos go przeczytalem , fajnie mi sie podobala zbroja Draca (zupelnie jako 2 zbroja Vegety z Freeza sagi) choc tak , nie powinniscie tyle pic alkoholu

BTW Piotrek kun nie wiedzialem ze jestes mechanikiem tu
Piszcie do mnie BH , nie BH Daimaouji

"100% JBH !!" - Nie wiem o co ci chodzi astarot , ale jesli to ma być obraza , to chyba miałeś SIEBIE na myśli

Angela Mioduńska Buga 2008-2014
Ayla Mioduńska 2003-2019
ODPOWIEDZ