Moja reakcja jest taka: Czesc
A Religia hmm to kiedys bylem za, ale nie uwarzam zeby mi byla potrzebna do zycia i jestem tylko okazyjnym Katolikiem
Religia, tak czy nie?
Moderator: Moderatorzy
Rav - czyli generalnie też wierzysz ze strachu przed śmiercią, tak? Ale w drugą stronę. Jak ludzie się boją, że może ich po prostu nie być, tak ty się boisz, że jednak coś może być. Nie uważasz, że taka wiara, to tak trochę dosyć bardzo, kolokwialnie mówiąc, do dupy? Znaczy, nie wiem, może to był tylko jakiś taki kopniak w tyłek, przez który zacząłeś wierzyć i teraz już tamto nie ma dla ciebie większego znaczenia, ale jak tak czytałem twój post, to doszedłem do wniosku, że zacząłeś wierzyć po prostu z obawy o swoją, nazwijmy to, daleką przyszłość. Nie mam zamiaru mówić, że to złe i niegodne, czy coś, ale dla mnie coś tutaj naprawdę zadziałało nie tak, jak powinno. Skutek jest okej, ale przyczyna jakby nie taka.
Chociaaaż! Żeby nie było - ja też czasem się boję. Że jednak coś jest, a ja może ze względu na to, że z moją wiarą jest w sumie średnio, to może mnie to coś dalej ominie, co Bóg mógł przygotować, a będzie mnie czekać o-Jezu-jaka-wielka-męka.
Generalnie moim problemem jest to, że stokroć wolę rozumieć, niż czuć. Nie nadaję się do wiary.
Chociaaaż! Żeby nie było - ja też czasem się boję. Że jednak coś jest, a ja może ze względu na to, że z moją wiarą jest w sumie średnio, to może mnie to coś dalej ominie, co Bóg mógł przygotować, a będzie mnie czekać o-Jezu-jaka-wielka-męka.
Generalnie moim problemem jest to, że stokroć wolę rozumieć, niż czuć. Nie nadaję się do wiary.
.
Nie posiadam dowodu na to, że po śmierci nie ma życia, zatem p jest dla mnie dodatnie.
Niestety nie posiadasz tez dowodu na to, ze po smierci zycie jest xD.
Nieskończoność plus jeden / ∞ + 1. Tak, wiem, że to absurd : d.Bo cóż jest większego niż nieskończoność?
I'll become The King of Pirates!
O, to to mi się nasunęło na myśl jak czytałem Rava post, ale zapomniałem o tym napisać, bo ten post był na tyle długi, że no. Wyleciało mi z głowy zanim doszedłem do końca. Rozważać możemy zarówno od strony takiej, że nie mamy dowodu na to, że nie ma życia po śmierci, jak i od takiej, że nie mamy dowodu na to, że to życie jest. Z prawem jest łatwiej, bo tam jest już ustalone, że jak nie udowodnione, to gość jest niewinny. A tutaj, nie. Tutaj trzeba jeszcze jedną definicję stworzyć, ciekawe, jaki wtedy wynik równania wyjdziePitti pisze:Niestety nie posiadasz tez dowodu na to, ze po smierci zycie jest xD.
Jeszcze większym absurdem jest to, że generalnie ∞ + 1 zawiera się w ∞ XDPitti pisze:∞ + 1. Tak, wiem, że to absurd : d.
.
Dowód na istnienie życia po śmierci nie był potrzebny w moim rozumowaniu.Pitti pisze:Niestety nie posiadasz tez dowodu na to, ze po smierci zycie jest xD.
Nieskończoność+1=nieskończonośćPitti pisze:Bo cóż jest większego niż nieskończoność?
Mówiąc bardziej szczegółowo - to był początek 2. klasy liceum. Miałem wtedy w pewnym sensie kryzys wiary i zastanawiałem się, czy wierzyć (bo po śmierci może coś być), czy nie (bo to niewygodne). W końcu niepokój ducha był tak duży, że stwierdziłem, że w sumie, co mam do stracenia przez to, że będę wierzył? Nawet gdybym "zmarnował życie", wierząc, to jeśli się pomyliłem, moja świadomość zniknie i nie będę miał do siebie żalu o to, że "zmarnowałem życie". Uznałem też, że postępując przeciwnie miałbym zdecydowanie zbyt dużo do stracenia. Uważam, że to bardzo racjonalne i całkowicie rozumowe podejście do sprawy, choć głównym motorem był strach.Barni pisze:Rav - czyli generalnie też wierzysz ze strachu przed śmiercią, tak?
Dokładnie tak było.Barni pisze:Ale w drugą stronę. Jak ludzie się boją, że może ich po prostu nie być, tak ty się boisz, że jednak coś może być.
To było 3 lata temu. Na temat tego, co było potem i jest teraz - póki co - się nie wypowiadam.Barni pisze:Znaczy, nie wiem, może to był tylko jakiś taki kopniak w tyłek, przez który zacząłeś wierzyć i teraz już tamto nie ma dla ciebie większego znaczenia,
Dokładnie tak było.Barni pisze:ale jak tak czytałem twój post, to doszedłem do wniosku, że zacząłeś wierzyć po prostu z obawy o swoją, nazwijmy to, daleką przyszłość.
Cóż, dla mnie chęć uniknięcia wiecznego cierpienia była wystarczająco dobrą przyczyną.Barni pisze:Nie mam zamiaru mówić, że to złe i niegodne, czy coś, ale dla mnie coś tutaj naprawdę zadziałało nie tak, jak powinno. Skutek jest okej, ale przyczyna jakby nie taka.
...::: Keep Calm & Follow your Joy :::...