Opowieści z Barni /Ace(r) Ventura w świecie Harrego Pottera
Moderator: Moderatorzy
- Drake
- Golden Oozaru
- Posty: 228
- Rejestracja: pt cze 15, 2007 3:32 pm
- Lokalizacja: Głuchołazy
- Kontakt:
CO tu mówić znowu najlepszy Ep hehe:DAle za Drake was zatłuke;p
http://www.mist-village.zobacz.com.pl/ fajna stronka anime(duży download)polecam
http://www.otwieramy.pl/?p=140130 kliknij to mi pomoże:Pp
http://www.otwieramy.pl/?p=140130 kliknij to mi pomoże:Pp
No ja myśle. (tak, myśle Kris. Dziwne nie? xD)Ale to znaczy, że będzie kiedyś. Nie rzuciliśmy tego. xP
NOOO / Kris
Ostatnio zmieniony czw mar 20, 2008 10:05 pm przez Pitti, łącznie zmieniany 1 raz.
I'll become The King of Pirates!
Przepraszamy serdecznie za króczność tego odcinka, niestety Ac wyprał go w gorącej wodzie, no i dziad się skurczył. Potem nastąpiło kilka kataklizmów, to znaczy kursywa pokłóciła się z indeksami, w wyniku czego w Wordzie nastąpiła wojna domowa.
Doszliśmy jednak do wniosku, że to nic straconego, bo krótki ep będzie idealnym wstępem do innych, dłuższych i superśniejszych epów, co do których mamy już bardzo dokładny plan. Więc pozostaje wam tylko czekać na kolejne części, które - przynajmniej na razie się na to zanosi- będą wyebane w kosmosa. To tyle ode mnie. Jeszcze pragnę dodać, że Ac to gnój.
@.@'
O ile w dni nauki Barney wstawał wcześnie, o tyle weekendy uważał za zmarnowane, jeśli nie spał co najmniej do jedenastej. Nie zdziwił się więc, kiedy w pokoju wspólnym zobaczył pełno twarzy. Mimo, że Montague i reszta drużyny starała się jeszcze nakłaniać innych do traktowania Ollivandera jak szmaty, chłopak usłyszał kilka okrzyków powitania. Uśmiechnął się lekko, przecinając pokój najkrótszą drogą. Wyszedł na korytarz w lochach. Gdy zrobił kilka kroków do jego uszu dotarło głośne 'bum'. Zatrzymał się na chwilę, podrapał po podbródku. Cisza. Zrobił kolejne kilka kroków, znów usłyszał 'bum'. Bumy następowały coraz szybciej, po minucie było już tylko jedno wielkie i długie bum. Barney zatkał uszy.
- Co robisz?- kiedy spojrzał w bok ujrzał obok siebie Bobercika. Hałas ustał. Barney zorientował się, że siedzi przy jednym ze stołów w wielkiej sali- Nie chcesz usłyszeć moich cennych rad?
Chłopak przestał zatykać uszy. Spojrzał na Bobercika ze zdziwieniem.
- Oż ty geju. Ja ci tu mówię co i jak.. a ty po prostu sobie zasnąłeś?! - Krukon zrobił obrażoną minę - Nie będę się już bawić w szczegóły. Idź i z nią pogadaj, a jak coś pójdzie nie tak, to tam wpadnę z siekierką i odetnę sobie jaja! - Bobercik poklepał towarzysza po plecach.
- Innym razem - odpowiedział Ślizgon. Zauważył Acera i Pittiego wchodzących do Wielkiej Sali z tajemniczymi minami. Machnął im ręką, lecz nie musiał tego robić, już ku nim szli.
- Ema fryce - mruknął Acer zaspanym głosem, siadając między nimi. Od razu złapał za talerz z jajecznicą. Pitti usiadł z drugiej strony stołu.
- Co to za tajemnicze mordy? - zagadnął Bobercik, przyglądając się uważnie twarzy Pittiego- A w dodatku ubrudzone.. - dodał, kiedy Pitti wepchnął sobie do ust kawał chleba.
- Zdawało nam się, że rozkminiliśmy, gdzie są skarby! I może nawet wiemy! - Z ust krzyczącego krukona wyleciały kawałki chleba, poleciały na twarze reszty rozmówców.
- Uważaj se, ej- jęknął ślizgon, ścierając z twarzy masło. Pitti skwitował to krótkim uśmiechem - Gdzie jest ten skarb?- podjął Barney.
- Na razie przeszukaliśmy wszystkie talerze na stole Krukonów. Niestety nic. Zostają jeszcze trzy stoły- odpowiedział mu Acer, przełykając jajecznicę. Barni jęknął cicho.
- Po 50 punktów za każdego? – odezwał się głos w gabinecie profesora Flitwicka.
- Przecież to wstyd za taki wybryk odjąć 100 punktów domowi! – odpowiedział mu piskliwy głos Flitwicka.
- Wstyd – przyznał podwójny chór, należący do dwóch chłopców ze spuszczonymi głowami.
- Risus! Cruser! Cicho siedzieć! – krzyknął profesor Ragger. – To wszystko wasza sprawka! – dodał pokazując palcem przód swojej szaty.
- Jego nie moja – burknął cicho Acer ze wzrokiem na swoich butach. Pitti, który liczył martwe muchy na dywanie musiał tego nie słyszeć – Musiałeś na niego, musiałeś na niego. Nie mogłeś jak ja bełtać pod stół? – szeptał Acer.
- Sorry, ziom ale w połowie stołu Puchonów już nie mogłem, a tylko on był przede mną – tłumaczył się blondyn.
- Macie szlaban – obwieścił im profesor Flitwick, wychowawca Krukonów.
- Jak zwykle – odezwał się wesoło Pitti.
- Przez cały tydzień.
- Super – mruknął Acer.
- Co tam mruczysz? – zapytał wychowawca Ślizgonów.
- Gówno – zapewnił go Krukon.
- Aha – westchnął profesor Ragger – czyli dwa tygodnie.
- Tej. Anim!
Czarnowłosy ślizgon odwrócił się w kierunku wołającego go Barneya. Lekcja wróżbiarstwa była dobrą okazją na rozmowy. Profesor Trelawney była tak podekscytowana przepowiadaniem śmierci jasnowłosej ślizgonce, że nawet kiedy Acer wraz z Pittim wśliznęli się do klasy złapali Barneya za kostki i pociągnęli za sobą ona nic nie zauważyła.
- Won! Z Animem gadałem.
- Zmiana planów! - ryknął Pitti i znów złapał Barneya za kostki. Wraz z Acem wtargali go z powrotem do klasy. Barni załapał za kostki Anima.
- Możemy iść!- zameldował salutując do Acera - Stop!- ryknął po chwili, zdając sobie sprawę, że na skutek salutu puścił czarnowłosego. Złapał go znowu.
-Gotowe- powiedział, tym razem mocno trzymając kostki kolegi. Kiedy cała czwórka stała już pod salą wróżbiarstwa, Barni zapytał, otrzepując sie z kurzu.
- Co? - było to szalenie mądre pytanie, które nigdy nie zawodziło w takich sytuacjach.
- Gówno. Hyhyhy!- odpowiedział Pitti, śmiejąc się. Ac postanowił kontynuować zabawę.
- Ej ty! - zwrócił się do Anima - Masz coś na koszulce!
- Co?
- Gówno, hyhyhy! - Wydarł się Risus.
Anim nie pozostał mu dłużny.
- Ej ty.
Acer zrobił zażenowaną minę, nic nie powiedział.
- Gówno - powiedział mimo wszystko Anim.
- Ej, ale ja nie powiedziałem 'co'.
- Ale ja powiedziałem gówno, hyhyhy!
- Nie wiem jak wy, ale ja śmiem śmierdzieć – podśpiewywał Pitti stojąc z całą ekipą w Wielkiej Sali.
- Róbcie co chcecie, ale ja idę się uczyć. Jutro mam jakiś sprawdzian, Pepe mi mówił – westchnął Drake – a ja nawet nie wiem z czego. Strzała.
Drake z Pepe poszli do pokoju wspólnego Gryffindoru.
- Jak anioła głos, usłyszałem ją – tym razem śpiewał Acer, patrząc smętnie w coś między swoimi butami.
- O kim śpiewasz, cioto? – zainteresował się Pitti.
- Ciota to dla kolegów – burknął Ace – śpiewam o pewnej ładnej dziewczynie, która cię spławiła – uśmiechnął się złośliwie.
- Ty chu..
- Ja się zwijam – odezwał się Anim przerywając ripostę Pittiego.
- Gdzie leziesz? – zdziwił się Barni, zmarszczył brwi próbując nadać swojej twarzy inteligentny wyraz.
- Wy jesteście jacyś poyebani – mruknął i poczłapał.
- A to fiuto – odezwał się pierwszy raz dzisiaj Kris.
- My? – zapytał Pitti.
- A to blać – mruknął Bob, który do tej pory siedział cicho.
- Ale naprawdę my? – dopytywał się blodnyn.
- Obawiam się, że tak – powiedział Acer.
- Ojej – jeknął.
- A niech się dziad pier.doli – tym razem odezwał się Barni.
Ekipa z niebieskiego dżipa nie bardzo wiedziała co począć. Siedzieli w jakimś korytarzu, nawet nie bardzo wiedzieli gdzie są. Bob leniwie bawił się latarką na kasku, a reszta udawała, że jest bardzo zajęta patrzeniem na podłogę.
- Patrz bocian – powiedział Ace do Pittiego wskazując sufit.
Pitti zaczął się rozglądać po korytarzu.
- Ty jesteś jakiś dziwny – powiedział. Ace pomyślał, że może jednak Pitti nie jest głupi – bocian w zimie? – dokończył blondyn na co Acerowi uśmiech zszedł z twarzy, z szybkością Pittiego biegnącego do jedzenia.
- Ty naprawdę jesteś jakiś dziwny - potwierdził słowa Pittiego Barni, kilka godzin później, kiedy szedł z Acerem i Pittim korytarzem na czwartym piętrze. Ac z nudów lewitował swój plecak, obijając nim od czasu do czasu o głowy przypadkowych pierwszo i drugoroczniaków -Plecak, jak sama nazwa wskazuje, powinien znajdować się na plecach, podczas gdy twój..
- Nie filozofuj Barniu.. - przerwał ten wywód Pitti i wyszczerzył zęby - Bo robisz przy tym głupie miny. A mama mi zawsze mówiła, że jak będę robił głupie miny, to mi tak zostanie..
- To trza było matki słuchać - odezwał się Acer, po chwili zaklął. Jego plecak odmówił współpracy i wysypały się z niego książki. Pitti, jako wzorowy kolega od razu rzucił się na pomoc w zbieraniu. Przez chwilę pracował w zawrotnym tempie, jednak szybko tego zaprzestał. Złapał jeden, dość gruby tom i wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami.
- Kamasutra? Ac... no ej.. Acceee...
Krukon zrobił minę niewiniątka i kontynuował zbieranie książek.
- Pożyczysz?! - dokończył Pitti.
Acer, Barni, Bobercik, Kris i Pitti siedzieli w pustej sali do transmutacji. Za oknem już się ściemniało, więc raczej nie groziło im, że zostaną przez kogoś nakryci.
- Chodźcie to przetestujemy! - krzyknął Pitti, przerzucając stronę książki, którą Ac łaskawie mu pożyczył.
- GEEEEEEEJJJJ - krzyknęli wszyscy zgodnie. Pitti zrobił się lekko czerwony na twarzy, zakrył się książką i już nie wystawiał zza niej głowy.
- Ac- zagadnął Bobercik - masz w domu DVD?
- Maaamm... - odpowiedział z uśmiechem zagadnięty.
- I po chuy się chwalisz.. - rzekł zagadujący.
- A masz telewizor? - zapytał ówcześniej zagadnięty, który teraz przyjął rolę kontynuującego zagadywanie.
- Nie mam- Bobercik postanowił przechytrzyć kolegę.
- I po chuy ci DVD?
- Idę spać - przerwał tą mądrą wymianę zdań Barney - Narazie krejzole.
- Narazie - odpowiedział Pitti.
- Krejzole, nie geje.
- Ze mną się nie pożegnasz? - Pitti zrobił obrażoną minę.
- Ty idziesz spać ze mną - odpowiedział Barney, jednak po chwili dodał - Ale ty śpisz na parapecie.
- Łeee... cfel.
Doszliśmy jednak do wniosku, że to nic straconego, bo krótki ep będzie idealnym wstępem do innych, dłuższych i superśniejszych epów, co do których mamy już bardzo dokładny plan. Więc pozostaje wam tylko czekać na kolejne części, które - przynajmniej na razie się na to zanosi- będą wyebane w kosmosa. To tyle ode mnie. Jeszcze pragnę dodać, że Ac to gnój.
@.@'
O ile w dni nauki Barney wstawał wcześnie, o tyle weekendy uważał za zmarnowane, jeśli nie spał co najmniej do jedenastej. Nie zdziwił się więc, kiedy w pokoju wspólnym zobaczył pełno twarzy. Mimo, że Montague i reszta drużyny starała się jeszcze nakłaniać innych do traktowania Ollivandera jak szmaty, chłopak usłyszał kilka okrzyków powitania. Uśmiechnął się lekko, przecinając pokój najkrótszą drogą. Wyszedł na korytarz w lochach. Gdy zrobił kilka kroków do jego uszu dotarło głośne 'bum'. Zatrzymał się na chwilę, podrapał po podbródku. Cisza. Zrobił kolejne kilka kroków, znów usłyszał 'bum'. Bumy następowały coraz szybciej, po minucie było już tylko jedno wielkie i długie bum. Barney zatkał uszy.
- Co robisz?- kiedy spojrzał w bok ujrzał obok siebie Bobercika. Hałas ustał. Barney zorientował się, że siedzi przy jednym ze stołów w wielkiej sali- Nie chcesz usłyszeć moich cennych rad?
Chłopak przestał zatykać uszy. Spojrzał na Bobercika ze zdziwieniem.
- Oż ty geju. Ja ci tu mówię co i jak.. a ty po prostu sobie zasnąłeś?! - Krukon zrobił obrażoną minę - Nie będę się już bawić w szczegóły. Idź i z nią pogadaj, a jak coś pójdzie nie tak, to tam wpadnę z siekierką i odetnę sobie jaja! - Bobercik poklepał towarzysza po plecach.
- Innym razem - odpowiedział Ślizgon. Zauważył Acera i Pittiego wchodzących do Wielkiej Sali z tajemniczymi minami. Machnął im ręką, lecz nie musiał tego robić, już ku nim szli.
- Ema fryce - mruknął Acer zaspanym głosem, siadając między nimi. Od razu złapał za talerz z jajecznicą. Pitti usiadł z drugiej strony stołu.
- Co to za tajemnicze mordy? - zagadnął Bobercik, przyglądając się uważnie twarzy Pittiego- A w dodatku ubrudzone.. - dodał, kiedy Pitti wepchnął sobie do ust kawał chleba.
- Zdawało nam się, że rozkminiliśmy, gdzie są skarby! I może nawet wiemy! - Z ust krzyczącego krukona wyleciały kawałki chleba, poleciały na twarze reszty rozmówców.
- Uważaj se, ej- jęknął ślizgon, ścierając z twarzy masło. Pitti skwitował to krótkim uśmiechem - Gdzie jest ten skarb?- podjął Barney.
- Na razie przeszukaliśmy wszystkie talerze na stole Krukonów. Niestety nic. Zostają jeszcze trzy stoły- odpowiedział mu Acer, przełykając jajecznicę. Barni jęknął cicho.
- Po 50 punktów za każdego? – odezwał się głos w gabinecie profesora Flitwicka.
- Przecież to wstyd za taki wybryk odjąć 100 punktów domowi! – odpowiedział mu piskliwy głos Flitwicka.
- Wstyd – przyznał podwójny chór, należący do dwóch chłopców ze spuszczonymi głowami.
- Risus! Cruser! Cicho siedzieć! – krzyknął profesor Ragger. – To wszystko wasza sprawka! – dodał pokazując palcem przód swojej szaty.
- Jego nie moja – burknął cicho Acer ze wzrokiem na swoich butach. Pitti, który liczył martwe muchy na dywanie musiał tego nie słyszeć – Musiałeś na niego, musiałeś na niego. Nie mogłeś jak ja bełtać pod stół? – szeptał Acer.
- Sorry, ziom ale w połowie stołu Puchonów już nie mogłem, a tylko on był przede mną – tłumaczył się blondyn.
- Macie szlaban – obwieścił im profesor Flitwick, wychowawca Krukonów.
- Jak zwykle – odezwał się wesoło Pitti.
- Przez cały tydzień.
- Super – mruknął Acer.
- Co tam mruczysz? – zapytał wychowawca Ślizgonów.
- Gówno – zapewnił go Krukon.
- Aha – westchnął profesor Ragger – czyli dwa tygodnie.
- Tej. Anim!
Czarnowłosy ślizgon odwrócił się w kierunku wołającego go Barneya. Lekcja wróżbiarstwa była dobrą okazją na rozmowy. Profesor Trelawney była tak podekscytowana przepowiadaniem śmierci jasnowłosej ślizgonce, że nawet kiedy Acer wraz z Pittim wśliznęli się do klasy złapali Barneya za kostki i pociągnęli za sobą ona nic nie zauważyła.
- Won! Z Animem gadałem.
- Zmiana planów! - ryknął Pitti i znów złapał Barneya za kostki. Wraz z Acem wtargali go z powrotem do klasy. Barni załapał za kostki Anima.
- Możemy iść!- zameldował salutując do Acera - Stop!- ryknął po chwili, zdając sobie sprawę, że na skutek salutu puścił czarnowłosego. Złapał go znowu.
-Gotowe- powiedział, tym razem mocno trzymając kostki kolegi. Kiedy cała czwórka stała już pod salą wróżbiarstwa, Barni zapytał, otrzepując sie z kurzu.
- Co? - było to szalenie mądre pytanie, które nigdy nie zawodziło w takich sytuacjach.
- Gówno. Hyhyhy!- odpowiedział Pitti, śmiejąc się. Ac postanowił kontynuować zabawę.
- Ej ty! - zwrócił się do Anima - Masz coś na koszulce!
- Co?
- Gówno, hyhyhy! - Wydarł się Risus.
Anim nie pozostał mu dłużny.
- Ej ty.
Acer zrobił zażenowaną minę, nic nie powiedział.
- Gówno - powiedział mimo wszystko Anim.
- Ej, ale ja nie powiedziałem 'co'.
- Ale ja powiedziałem gówno, hyhyhy!
- Nie wiem jak wy, ale ja śmiem śmierdzieć – podśpiewywał Pitti stojąc z całą ekipą w Wielkiej Sali.
- Róbcie co chcecie, ale ja idę się uczyć. Jutro mam jakiś sprawdzian, Pepe mi mówił – westchnął Drake – a ja nawet nie wiem z czego. Strzała.
Drake z Pepe poszli do pokoju wspólnego Gryffindoru.
- Jak anioła głos, usłyszałem ją – tym razem śpiewał Acer, patrząc smętnie w coś między swoimi butami.
- O kim śpiewasz, cioto? – zainteresował się Pitti.
- Ciota to dla kolegów – burknął Ace – śpiewam o pewnej ładnej dziewczynie, która cię spławiła – uśmiechnął się złośliwie.
- Ty chu..
- Ja się zwijam – odezwał się Anim przerywając ripostę Pittiego.
- Gdzie leziesz? – zdziwił się Barni, zmarszczył brwi próbując nadać swojej twarzy inteligentny wyraz.
- Wy jesteście jacyś poyebani – mruknął i poczłapał.
- A to fiuto – odezwał się pierwszy raz dzisiaj Kris.
- My? – zapytał Pitti.
- A to blać – mruknął Bob, który do tej pory siedział cicho.
- Ale naprawdę my? – dopytywał się blodnyn.
- Obawiam się, że tak – powiedział Acer.
- Ojej – jeknął.
- A niech się dziad pier.doli – tym razem odezwał się Barni.
Ekipa z niebieskiego dżipa nie bardzo wiedziała co począć. Siedzieli w jakimś korytarzu, nawet nie bardzo wiedzieli gdzie są. Bob leniwie bawił się latarką na kasku, a reszta udawała, że jest bardzo zajęta patrzeniem na podłogę.
- Patrz bocian – powiedział Ace do Pittiego wskazując sufit.
Pitti zaczął się rozglądać po korytarzu.
- Ty jesteś jakiś dziwny – powiedział. Ace pomyślał, że może jednak Pitti nie jest głupi – bocian w zimie? – dokończył blondyn na co Acerowi uśmiech zszedł z twarzy, z szybkością Pittiego biegnącego do jedzenia.
- Ty naprawdę jesteś jakiś dziwny - potwierdził słowa Pittiego Barni, kilka godzin później, kiedy szedł z Acerem i Pittim korytarzem na czwartym piętrze. Ac z nudów lewitował swój plecak, obijając nim od czasu do czasu o głowy przypadkowych pierwszo i drugoroczniaków -Plecak, jak sama nazwa wskazuje, powinien znajdować się na plecach, podczas gdy twój..
- Nie filozofuj Barniu.. - przerwał ten wywód Pitti i wyszczerzył zęby - Bo robisz przy tym głupie miny. A mama mi zawsze mówiła, że jak będę robił głupie miny, to mi tak zostanie..
- To trza było matki słuchać - odezwał się Acer, po chwili zaklął. Jego plecak odmówił współpracy i wysypały się z niego książki. Pitti, jako wzorowy kolega od razu rzucił się na pomoc w zbieraniu. Przez chwilę pracował w zawrotnym tempie, jednak szybko tego zaprzestał. Złapał jeden, dość gruby tom i wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami.
- Kamasutra? Ac... no ej.. Acceee...
Krukon zrobił minę niewiniątka i kontynuował zbieranie książek.
- Pożyczysz?! - dokończył Pitti.
Acer, Barni, Bobercik, Kris i Pitti siedzieli w pustej sali do transmutacji. Za oknem już się ściemniało, więc raczej nie groziło im, że zostaną przez kogoś nakryci.
- Chodźcie to przetestujemy! - krzyknął Pitti, przerzucając stronę książki, którą Ac łaskawie mu pożyczył.
- GEEEEEEEJJJJ - krzyknęli wszyscy zgodnie. Pitti zrobił się lekko czerwony na twarzy, zakrył się książką i już nie wystawiał zza niej głowy.
- Ac- zagadnął Bobercik - masz w domu DVD?
- Maaamm... - odpowiedział z uśmiechem zagadnięty.
- I po chuy się chwalisz.. - rzekł zagadujący.
- A masz telewizor? - zapytał ówcześniej zagadnięty, który teraz przyjął rolę kontynuującego zagadywanie.
- Nie mam- Bobercik postanowił przechytrzyć kolegę.
- I po chuy ci DVD?
- Idę spać - przerwał tą mądrą wymianę zdań Barney - Narazie krejzole.
- Narazie - odpowiedział Pitti.
- Krejzole, nie geje.
- Ze mną się nie pożegnasz? - Pitti zrobił obrażoną minę.
- Ty idziesz spać ze mną - odpowiedział Barney, jednak po chwili dodał - Ale ty śpisz na parapecie.
- Łeee... cfel.
.